NBA: Nikola Jokic po prostu najlepszy | Phoenix walczy o Jimmy’ego Butlera

Patronem odcinka jest Jakub Krysiński, którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiam. Bardzo miła niespodzianka Panie Jakubie, nie wiem czym sobie zasłużyłem, ale dziękuję! b Na szybko jedziemy, za ciosem można powiedzieć. Pięć meczów nocnych, a wśród nich jak zwykle, parę niespodzianek. Jest też niespodzianka z rodzimej sceny, członek GWBA Familia, pan Czarek Trybański wystąpi w […]

Sty 26, 2025 - 15:45
 0
NBA: Nikola Jokic po prostu najlepszy | Phoenix walczy o Jimmy’ego Butlera

Patronem odcinka jest Jakub Krysiński, którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiam. Bardzo miła niespodzianka Panie Jakubie, nie wiem czym sobie zasłużyłem, ale dziękuję! b

Na szybko jedziemy, za ciosem można powiedzieć. Pięć meczów nocnych, a wśród nich jak zwykle, parę niespodzianek. Jest też niespodzianka z rodzimej sceny, członek GWBA Familia, pan Czarek Trybański wystąpi w kolejnej edycji Tańca z Gwiazdami, heeee.

Sixers 109 Nuggets 144

Ludzie się śmieją, bo wielki Joel Embiid kolejny raz nie stawia się do pojedynku z Jokerem. Arcyrywale, ale czy naprawdę? O rywalizacji mogliśmy mówić parę lat temu, teraz to jest przepaść. Joker nie tylko ma mistrzowski tytuł, którego Kameruńczyk zapewne w swej karierze nie powącha, ale od paru sezonów udowadnia, że jest bezsprzecznie najlepszym, najwszechstronniejszym, najbardziej wartościowym koszykarzem na planecie Ziemia. Do tego pełen luz podyktowany świadomością kontroli meczu, zobaczcie: 

Tutaj nie ma co przywoływać nawet statystyk, bo te już się dawno wymknęły spod kontroli. Serb po raz kolejny zalicza triple-double (27/13/10) w mniej niż 30 minut na placu. Więcej powiem, on się rozwinął ponad to, co prezentował w sezonach 2020-2024, w których trzykrotnie przyznawano mu tytuł MVP. 

Nowością jest obrona zespołowa, czytanie setów rywala i komunikacja z kolegami. To oczywiste, że nie wchodzi w kontakt z wysokim atletą, który go wyprzedzi. Często wręcz zezwala na indywidualne popisy przeciwnika na swojej pozycji, ale celem jest zatrzymanie, spowolnienie myśli taktycznej drużyny przeciwnej. Wszelką powtarzalność wychwytuje, uprzedza ruchy, umiejętnie ustawia się sam lub pcha swoich chłopaków, gdzie powinni się znaleźć. Ten walor prezentowali przed nim tylko najwięksi, jak Tim Duncan czy Marc Gasol. Żaden nie miał wielce szybkich nóg, ale w ewentualnej serii playoffs, z meczu na mecz kierowali drużyną coraz lepiej jako tzw. kotwica defensywy. 

Kto grał w zorganizowany basket ten wie jak ważny jest inteligentny center. Gość, który zajmie przestrzeń, zagra nogą jeśli trzeba, piłki nie przepuści. Powie ci gdzieś zza pleców skąd idzie zasłona i co robimy. To on decyduje i Joker to ma, oczywiście. 

Drugie pole, w którym widzę progres i tu chyba nie trzeba wielkiej spostrzegawczości: rzuty dystansowe. Kurde bele (spodobało się co niektórym, he he) przecież ten chłop mając w zespole non-shootera, jak Westbrook, Watson czy po części Gordon umożliwił im aklimatyzację przenosząc się dalej od obręczy. O jedną trzecią, względem minionego sezonu, zwiększył wolumen trójek, które leje na skuteczności… 47.1 procent!!! 74/157, czyli po pięć prób w meczu, czego nie rozumiesz?  

Jaki to jest piękny zawodnik. Wydawało się, że Russ (11 punktów 7 zbiórek 9 asyst w tym meczu) jest już przebrzmiałym bąkiem, a ten go wskrzesił jak Jezus wskrzesił Łazarza. Rozumiecie: Jokic Jezus, Russel Łazarz, NBA pełna jest takich historii i ja temu przyklaskuję, ja to propsuję. Westbrook znów biega jak dzikus, jego największe walory zostały wyłuskane, choć wydawało się to już niemożliwe. Jokic zaliczył już w tym sezonie 50 asyst do Russa, a ten 96 asyst do Jokica. Wyraźnie się polubili, jest chemia, są ucieczki za plecy i wszelkiej maści ścięcia bez piłki. Popatrzcie: 

O przebiegu tegoż konkretnego spotkania nie ma co pisać, bo Denver kontrolowało wydarzenia w każdej kwarcie powiększając przewagę.

Knicks 99 Nets 95

Derby nowojorskie, a w nich wymęczone zwycięstwo wymęczonych grą dzień po dniu Knickerbockers. Jalen Brunson widział na sobie dwóch, nie napinał się z myślą o łatwym zwycięstwie, ale w czwartej kwarcie i tak musiał pociągnąć strzelecko i chwała mu, bo kolejny raz stanął na wysokości zadania jako lider ofensywy. Osiem z siedemnastu punktów uzyskał w IV kwarcie, a w zasadzie w dwóch ostatnich minutach meczu! 

Mikal Bridges nieźle zaczął przeciwko byłej swej drużynie, ale widać było, że spotkanie z Trae Youngiem i mocna praca w defensywie dzień wcześniej, odebrały mu nogi. Największą przewagę na przestrzeni całego spotkania zrobił Karl Anthony Towns (25 punktów 16 zbiórek 6 asyst) jako najroślejszy, najbardziej utalentowany wysoki na boisku. Cieszę się, że przybył do Nowego Jorku, fajnie pokrywają swe ewentualne deficyty gracze Knicks. 

Nets szybsi, bardzo agresywni, sporo rzutów wolnych wymusili, wygrali zbiórkę, stwarzali sobie szanse. Szanuję dokonania Jordie Fernandeza z tegorocznym składem. Co sobie ułożył to mu odbierają transferami albo mniej lub bardziej uzasadnionymi absencjami, ale trzeba przyznać, że nawyków na Brooklynie młodzi nabierają dobrych. Są waleczni, energiczni i niezłomni. D’Angelo Russell w dominującej roli na piłce również miewa przebłyski, dziś 23 punkty i 10 zbiórek. Zważywszy niski wynik, występ w pewnym sensie dominujący, więc gratulacje.

Blazers 116 Heat 107

To się Erik Spoestra zasępił, Miami jest na granicy rozkładu i rozpadu. Jimmy Butler (13 punktów 8 asyst) spotkał się włodarzem klubu Micky Arrisonem, który obiecał mu „zintensyfikowanie procesu transferowego” cokolwiek to znaczy. Butler jest na 100% na wyjeździe z Miami. Pozostaje temat ceny, czasu, nowego pracodawcy. Z każdym dniem wartość transferowa faceta obniża się, bo przypomnijmy: po tym sezonie ma prawo wypowiedzieć umowę i oddawać za niego pokaźne zasoby mija się z celem. Jimmy stał się postacią absolutnie nieprzewidywalną, więc domyślam się, że Heat na interesie stracą. 

Nowym pomysłem jest wspólna gra dwóch de facto środkowych, po raz kolejny rookie Kel’el Ware (20 punktów 15 zbiórek) występuje u boku Bama Adebayo, który w ten sposób może rotować wyżej bez straty na tablicach, ochrony obręczy i tak dalej. Dziś im nie wyszło. Przede wszystkim w ataku im nie wyszło bez Tylera Herro, a Portland mogące piłkę zebrać i pogonić, byli w swoim streetballowym żywiole. 

Panowie obwodowi, Simons i Sharpe trafiali zza łuku (7/12 w pierwszej połowie), Ayton przeciwko chudemu rookie czyścił tablicę, również tę atakowaną, a największa dysproporcja skuteczności miała miejsce w trzeciej kwarcie. Przegrywając dwudziestoma Spoestra skapitulował, starterzy za wyjątkiem młodego nie powąchali już parkietu. W punktach z kontry Blazers wygrali 21:5. Simons, Henderson i Sharpe okazali się zbyt atletyczni dla ekipy z Florydy. Ci gonili w czwartej, ale dołek, w który wcześniej wpadli okazał się zbyt głęboki. 

Szokujący jest dla mnie fakt, że Ware już w pierwszym sezonie wydaje się bardziej wszechstronny ofensywnie od Bama, który spada, spada mocno we wszelkich rankingach. Taki był fajny, amerykański, ale obecny vibe Miami i jego zamglone oczy, po prostu nie przekonują. Być może chodzi o obciążenia? Lato zeszło na treningach z kadrą, a potem turnieju olimpijskim było wiele wrażeń i mało odpoczynku, jak myślicie? Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to po prostu nie jest zbyt inteligentny zawodnik. Inna sprawa, że on nie umie grać jako czwórka, po prostu nie. Spacing wyglądał tragicznie, Blazers zaczopowali pole trzech sekund… bo mogli. Patrz zdanie pierwsze…

Magic 93 Raptors 109

Wielka niemoc magików, Paolo Banchero (26 punktów 12 zbiórek) sfrustrowany brakiem pomocy i momentaryczną (tak się mówi?) niemocą własną. Bez udziału Suggsa, braci Wagner, Bitadze czy choćby Cole’a Anthony’ego po prostu nie było przestrzeni do pracy. Wszystko wyszarpane siłą, ostatecznie i tak bez sensu. Dobrze widzieć rosnące minuty po kontuzji, ale oby (tfu!) nie przyplątała się kolejna, bo Orlando sporo na niego kładzie obowiązków. Amerykańscy naukowcy donoszą, że dziewięciu nieobecnych zawodników Magic to strata średnich na kolektywnym poziomie 90 punktów 34 zbiórek i 19 asyst. Daje do myślenia, co?  

Raptors biorą co im się należy. Świetna zmiana Bruce’a Browna w pierwszej połowie. Bardzo skuteczna współpraca panów Barnes/Olynyk na pozycjach 4-5. W szczególności, nie do przeskoczenia dla Orlando okazało się 13/24 zza łuku rywali. Oni tak bardzo pilnują łuku, o czym świadczy mini, wręcz mikro wolumen, ale jaka skuteczność, aż 54%. 

Lakers 111 Wizards 88

Anthony Davis jak zwykle zdominował Czarodziejów, tym razem na jego koncie znajdujemy 29 punktów 16 zbiórek i 5 asyst. Nie mają na gościa odpowiedzi, tym bardziej, że są przewidywalni po obu stronach i pozostają przy pojedynczym kryciu. Nie wiem co napisać ciekawego… o, już wiem! Był atletyczny popis naszego kochanego dziadunia, który tak oto poleciał nad Valanciunasem:

Na koncie LeBrona zapisujemy triple-double: 21 punktów 10 zbiórek 13 asyst. O czym to świadczy, że on młodzież ze stolicy dominuje na każdym polu, także tym fizycznym? Kyle Kuzma z każdym kolejnym dniem spędzonym w stolicy przekonuje do siebie mniej. Życzę mu transferu do zespołu z jasną określoną wizją przyszłości. 

Other NBA news

-> Bradley Beal jest gotów zrezygnować z klauzuli no-trade, jeśli oznaczałoby to transfer do Milwaukee Bucks, o rety. 

-> Suns pracują nad dalszymi zmianami kadrowymi, właśnie przehandlowali do Utah swój pick I rundy draftu 2031 roku, a zamian za trzy inne, pierwszorundowe. Co!? Już tłumaczę. Jazz nazbierali ich tyle, że kalkulują ich moc. Pozbyli się tak: 

  • 2025: mniej korzystny pick należący do Cleveland / Minnesoty
  • 2027: najmniej korzystny pick należący do Cleveland / Minnesoty / Utah
  • 2029: najmniej korzystny pick należący do Cleveland / Minnesoty / Utah

Wszystko pokłosie transferów Rudy’ego Goberta i Donovana Mitchella, to zrozumiałe. Co planują Suns? Celem pozostaje Jimmy Butler. Czegokolwiek by nie planowali, ja ich nie kupuję. Tam mentalność i styl uniemożliwia ostateczne sukcesy. Co nie zmienia faktu, że życzyłbym sobie obejrzeć Jima u boku KD i Bookera. Pat Riley może nie mieć wielkiego wyboru jak tylko przełknąć żabę i spełnić życzenie Butlera wysyłając go do Arizony. Oczywiście potrzebny będzie trzeci klub do wymiany. Wszystko byle nie dalsze występy JB w Miami. Występy pozbawione energii, entuzjazmu, charakterystycznego błysku w oku i uśmiechu po udanej akcji. Co myślicie?

Dobrego dnia koszykarscy Przyjaciele! Zostawcie swój ślad jeśli czytaliście, lista obecności poniżej.