Recenzja Kingdom Come Deliverance 2. Czesi mają swojego Wiedźmina

Jeżeli komuś wydawało się, że na współczesnym rynku nie ma miejsca na absurdalnie realistyczne symulatory średniowiecza to… cóż, nie był jedyny. Czeskie studio Warhorse udowodniło jednak wszystkim niedowiarkom, że się mylili. I to po raz drugi, tym razem w jeszcze bardziej spektakularnym stylu. Ekskluzywne średniowiecze Kingdom Come Deliverance 2, mimo swojej wybitności (o szczegółach której […] Artykuł Recenzja Kingdom Come Deliverance 2. Czesi mają swojego Wiedźmina pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.

Lut 4, 2025 - 03:18
 0
Recenzja Kingdom Come Deliverance 2. Czesi mają swojego Wiedźmina
Obóz rycerski z rycerzami w zbrojach i kobietą trzymającą tabliczkę, w tle namioty i drzewa z gry Kingdom Come Deliverance 2

Jeżeli komuś wydawało się, że na współczesnym rynku nie ma miejsca na absurdalnie realistyczne symulatory średniowiecza to… cóż, nie był jedyny. Czeskie studio Warhorse udowodniło jednak wszystkim niedowiarkom, że się mylili. I to po raz drugi, tym razem w jeszcze bardziej spektakularnym stylu.

Zalety

  • Ciekawy, trzymający równy poziom scenariusz
  • Przeogromny świat z mnóstwem unikalnych zadań
  • Cudownie prezentująca się natura oraz miasto
  • Pogłębiony system rozwoju postaci
  • Świetnie zrealizowany i usprawniony model walki
  • Bardzo unikalne i interesujące postacie
  • Naturalnie napisane (i przetłumaczone na polski) dialogi
  • Uczta dla kochających historię

Wady

  • Kilka wyraźnie widocznych niedociągnięć technicznych związanych z teksturami i obiektami
  • Lepszy niż dawniej, ale wciąż uciążliwy system zapisu
  • Momentami nadmiar sekcji wymuszających skradanie

Kingdom Come Deliverance 2 w skrócie

Wybitnie zrealizowana średniowieczna gra RPG, która z uwagi na swoją skrajnie „hardkorową” specyfikę, nie każdemu przypadnie do gustu. Gracze marzący o tym, aby wcielić się w rycerza i zasmakować historycznych realiów, lepszej okazji jednak mieć nie będą.

Ekskluzywne średniowiecze

Kingdom Come Deliverance 2, mimo swojej wybitności (o szczegółach której za chwilę) nie jest jednak grą dla każdego. Ba, nie jest nawet grą dla każdego fana gatunku RPG. I co więcej – nawet jeśli za takowego się macie, a także kochacie okres średniowiecza i tak może okazać się, że z hukiem od produkcji się odbijecie.

Dokładnie tak było w przypadku części pierwszej i choć wiele kwestii względem „jedynki” się zmieniło, to fundament rozgrywki pozostał ten sam. To  tytuł bardzo powolny, z toną długich dialogów, realizmem podkręconym momentami do absurdalnych poziomów i z szeregiem rozwiązań, które mogą się wydawać dość dziwnymi, game designerskimi decyzjami… bo i mocno odbiegającymi od tego, co obecnie uważa się za standard.

Z grą na potrzeby tego tekstu spędziłem naprawdę sporo czasu, włączając w to jeden całodzienny maraton, gdzie z drobnymi przerwami przed ekranem siedziałem jakieś 14 godzin… a to już na tym etapie powinno wam co nieco o grze powiedzieć. Główny wątek skończyłem po około 60 godzinach gry, ale nie ukrywam jednocześnie, że gdy oglądałem napisy końcowe, miałem świadomość tego, że nie zobaczyłem nawet połowy tego, co miał do zaoferowania ten świat.

Kingdom Come Deliverance 2 jest przeogromne, a wielu wątków, historii oraz scenariuszy nie da się doświadczyć grając w ten tytuł tylko raz. Trzeba mieć tego pełną świadomość – produkcja jest molochem, a doniesienia o rekordowym długim skrypcie nie były w żaden sposób przesadzone.

Równi i fabularnie równiejsi

Oczywiście składa się na niego nie tylko główny wątek, ale i tona zadań pobocznych… ale obydwa te obszary łączy jedno. Choć nie są wybitne, przez cały czas prezentują bardzo wysoki poziom. Bez względu na to, czy właśnie szturmujemy twierdzę, szykujemy się na wesele czy pomagamy lokalnemu księdzu, gra nieustannie intryguje, nawet przy najprostszych czynnościach.

Napisanie dialogów oraz napotykanych postaci, które pozwalają na osiągnięcie takiego efektu, to naprawdę nie lada wyzwanie i szczerze powiedziawszy, Czesi mocno mnie zaskoczyli. Po prostu nie spodziewałem się, że jest to zwyczajnie możliwe… a przez cały ten czas spędzony z grą, pod kątem fabularnym, nie napotkałem nawet na jeden, słabszy moment.

Henryk, nasz główny bohater, na swojej drodze spotyka szereg nowych postaci – zarówno tych historycznych, jak i całkowicie fikcyjnych. W każdym jednym przypadku (nawet kiedy w środku nocy kończę ten tekst), jestem w stanie przytoczyć nie tylko ich pełne imiona, ale i opisać ich charakter. Każda z nich jest tak unikalna, tak specyficzna… i to z zachowaniem poszanowania dla tego, jak wyglądała średniowieczna rzeczywistość.

Nie chcę oczywiście zdradzać na temat scenariusza zbyt wiele, ale czeka na was szereg zwrotów akcji, zdrad, zaskoczeń oraz wzruszeń, a sam Henryk… nie jest jedyną grywalną postacią.

Czym Kingdom Come Deliverance 2 zachwyca najbardziej?

Tak jak wspomniałem, choć fabularnie jest bardzo dobrze, to Kingdom Come Deliverance 2 nie prezentuje poziomu wybitnego. W ten sposób określić można już jednak za to… świat, jaki udało się twórcom wykreować.

Choć zachwycałem się nim już w pierwszym tekście poświęconym „dwójce”, gdy spędziłem z tytułem jeszcze więcej czasu, śmiało mogę podpisać się pod poprzednim stwierdzeniem, wszystkim, czym potrafię. Ogromny otwarty świat (i to rozgrywający się nie na jedne, a dwóch mapach), pełen przepięknej natury (mój Boże, te lasy!), to jeden z głównych winowajców, przez którego spędziłem w grze tak dużo czasu.

Przemierzanie kolejnych dróg to przyjemność sama w sobie i choć w teorii w patrzeniu na krzewy, drzewa i bajora nie ma niczego niesamowitego… to akurat tym razem jest wręcz na odwrót.

Do tej pory nie mogę się nadziwić temu, jak spektakularną pracę wykonało w tym zakresie czeskie Warhorse – mapa jest przecudowna, szalenie naturalna, a jednocześnie zróżnicowana. Ogromne wrażenie robi także i sam Kuttenberg, czyli pierwsze w serii pełnoprawne miasto.

Nie tylko tętni życiem, ale i świetnie uchwyciło klimat, jaki – według historycznych podań – w takich miejscach panował. Oczywiście dałoby się z niego wycisnąć nieco więcej – przykładowo nie do każdego budynku da się wejść – ale i tak zachwyca już od pierwszych momentów.

Może nie tak, jak sama natura, która jest na całkowicie innym poziomie niż wszystko to, co do tej pory w grach widzieliśmy, ale i tak twórcy mają powody do dumy.

Równie wybitnie wypada tu także i sama rozgrywka… o której pisałem nieco więcej w tekście o pierwszych wrażeniach z Kingdom Come Deliverance 2. Nie chcę przesadnie mocno się powtarzać, dlatego wspomnę jedynie o kilku najistotniejszych aspektach.

Walka – wypada o wiele lepiej niż w części pierwszej. Nadal jest złożona, wymaga znajomości szeregu kombinacji oraz odpowiedniego wyczucia czasowego, ale jednocześnie wygładzono i uproszczono pewne najbardziej irytujące rozwiązania z „jedynki”.

Dzięki temu, czy to starcia 1 na 1, czy te grupowe – to czysta przyjemność. Przydatnych usprawnień doczekała się także alchemia… a dodatkowo w nasze ręce oddano całkowicie nową aktywność, czyli kowalstwo.

Mały raj dla RPG-owców

Znacznie lepiej wypada także zarządzanie ekwipunkiem, możemy także tworzyć własne zestawy, którymi da się wygodnie rotować w zależności od potrzeby.

I tak wtedy, gdy spodziewamy się walki – można w pierwszym zestawie nosić zbroję płytową. Gdy planujemy się skradać – warto nosić coś jeszcze innego… a jeżeli chcemy oczarować rozmówcę i uzyskać coś charyzmą, zdecydowanie łatwiej rozmawiać nam będzie z założonymi dworskimi szatami.

Każdy zestaw można zmienić z poziomu inwentarza pojedynczym przyciskiem… i nie ukrywam, że mocno to pewne kwestie upraszcza. A do tego pozwala na lepsze wykorzystanie większej liczby znalezionych lub zdobytych przedmiotów, bez konieczności ich sprzedawania. Choć i tak możecie zapomnieć o podnoszeniu wszystkiego, jak to w niektórych RPG-ach bywa.

Oczywiście poza ekwipunkiem, na to, jak Henry radzi sobie w życiu, wpływ mają także i jego umiejętności oraz zdolności. Tu fani pogłębionych systemów rozwoju postaci będą mieli w czym wybierać – w ramach kilku zakładek i pozycji, możemy modelować bohatera wedle własnych upodobań oraz stylu grania. A dodatkowo wiele z perków jest w stanie nieco „złagodzić” te obszary średniowiecznej symulacji, które są dla nas najbardziej uciążliwe.

Pomysł sprytny, zgrabnie zrealizowany, a do tego cała progresja została na tyle dobrze wyważona, że wraz z postępami gry, realnie czujemy, że Henryk staje się coraz „poważniejszym” zawodnikiem. To w produkcjach osadzonych w twardej rzeczywistości efekt niełatwy do osiągnięcia… a tu akurat się to udało.

Jest rewelacyjnie… ALE

Gdyby miał się do czegoś przyczepić w kwestii rozgrywki to… fakt, iż sekcje skradane to w większości droga przez mękę. A jest w ich w grze dość sporo i niekiedy jesteśmy do nich w gruncie rzeczy zmuszani – teoretycznie możemy oczywiście ruszyć do walki z mieczem w dłoni, ale jeżeli na miejsce naszych inscenizacji rodem z Rambo wybraliśmy sobie obóz przeciwnika, szybko tego pożałujemy.

W Kingdom Come Deliverance 2 dodano wprawdzie nowe mechaniki związane z eliminowaniem przeciwników i odciąganiem ich uwagi… ale i tak musicie przygotować się przy sekcjach skradanych na częste ładowanie save’a.

A skoro przy tych jesteśmy – jedna z największych bolączek „jedynki”, czyli ubogi system zapisów właśnie, doczekał się usprawnień. Gra automatycznie zapisuje się znacznie częściej… ale jeżeli chcecie robić to ręcznie, nadal jesteście skazani na tworzenie specjalnych wywarów, bądź też częste wychodzenie i przeładowywanie gry.

Wówczas wasze postępy także są zapisywane… i nie ukrywam, że bywały fragmenty gry, zwłaszcza te związane ze skradaniem właśnie, kiedy to dość mocno tego nadużywałem. Bo choć jest lepiej niż było, nadal nie raz i nie dwa spotkają was sytuacje, w których przez chwilę nieuwagi możecie stracić kilka godzin postępów – zwłaszcza jeżeli jesteście akurat na etapie eksplorowania świata i grzebania w wątkach pobocznych, kiedy to automatycznych zapisów jest wyraźnie mniej.

Przy narzekaniu będąc – muszę Warhorse wytknąć także i nieco błędów natury technicznej. Nie są one przesadnie duże, ale jednak trzeba o nich wspomnieć. Graficznie gra prezentuje się przepięknie, zwłaszcza na otwartym terenie, choć nie sposób nie zauważyć tu i ówdzie szwankującego światła oraz wskakujących w tłach tekstur.

Szybko oczywistym staje się także, że liczba modeli postaci w grze jest… dość ograniczona. Nie licząc bohaterów istotnych dla fabuły, wioski oraz miasto, to retrospekcja ataku klonów – przynajmniej pod kątem facjat.

Oczywiście gdzieś twórcy musieli iść na kompromisy, a to kwestia drugorzędna… jednak mocno zauważalna. Szybko zauważyć da się także ograniczoną paletę animacji, a tu i ówdzie odczuć można ewidentne bugi, związane np. z zachowaniem postaci czy interaktywnością wybranych obiektów.

Jednak żadna z tych rzeczy nie wpływa drastycznie na postrzeganie gry jako całości, która, nawet jeśli miejscami lekko kuleje, to może z podniesionym czołem patrzeć na konkurentów.

Ostatnia szarża?

Kingdom Come Deliverance 2 w mojej osobistej czołówce gier RPG wprawdzie nie znajdzie się na samym szczycie, ale nie brakuje mu przesadnie wiele, bo naprawdę trudno o lepszą, historyczną grę, która w taki ciekawy sposób pozwalałaby się wcielać nam w średniowiecznego rycerza, tudzież giermka.

Dla czeskiego Warhorse druga odsłona może być tym, czym dla CD Projekt RED stał się Wiedźmin 3 – grą, która wyniesie ich globalnie na całkowicie inny poziom. Klucze do najwyższej ligi zdobyli już przy części pierwszej… ale wraz z „dwójką” postanowili wreszcie z nich skorzystać. Zapewne nie po raz ostatni.

Perspektywa osoby grającej Kingdom Come Deliverance 2 na PlayStation 5

Sam ogrywałem na potrzeby recenzji wersję na PC, jednak w redakcji mieliśmy dostęp także i do edycji konsolowej na PlayStation 5. Kilka słów na jej temat napisał Maciej Piotrowski.

Kingdom Come Deliverance 2 rozłożyło mnie na łopatki. I przyznam szczerze, że zupełnie tego się nie spodziewałem. Po trzykrotnym odbiciu się od pierwszej odsłony tej gry (wstyd się przyznać, ale nigdy jej nie ukończyłem) myślałem, że „dwójka”, która przecież z grubsza tworzona była na zasadzie więcej tego samego, zaserwuje mi podobną dawkę irytacji przeplatanej rzucaniem padem o ścianę. Tymczasem nowe dzieło Warhores Studios okazało się tak odświeżającym doświadczeniem, że choć momentami miałem ochotę pogryźć konsolę, to nie byłem w stanie oderwać się od gry.

Średniowieczny świat Kingdom Come Deliverance 2 jest absolutnie fenomenalny – cudownie autentyczny, niesamowicie złożony i pełny, zupełnie zwyczajnych, przyziemnych historii, które mnie osobiście po prostu oczarowały. Nic nie jest tu nam podane na tacy – prawie wszystkiego musimy sami się dowiedzieć i samemu odkryć.

Jasne, początek gry może człowieka nieco przeczołgać, ale jak już się załapie co i jak z walką oraz rozwojem bohatera, dalsze przygody Henryka ze Skalicy zaczynają sprawiać autentyczną frajdę. Nie przeczę, spora w tym zasługa całkiem niezłej oprawy wizualnej, i to nawet na konsolach. Sam grałem na PlayStation 5 Pro i o dziwo jakiekolwiek chrupnięcia animacji były rzadkością. Jak dla mnie Kingdom Come Deliverance 2 to gra bliska perfekcji. Ocena 9/10 jest tu w pełni zasłużona. Maciej Piotrowski, redaktor Android.com.pl o Kingdom Come Deliverance 2 na PlayStation 5

Grę na potrzeby recenzji otrzymaliśmy od PLAION Polska, przedstawicieli Warhorse Studios. Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Artykuł Recenzja Kingdom Come Deliverance 2. Czesi mają swojego Wiedźmina pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.