Amen Thompson: rośnie nowa gwiazda NBA | kontuzjowany Joel Embiid staje na rękach

Patronami dzisiejszego odcinka zostali Piotr Janus, Alan W, Mr Bobynsky oraz Kuba Malik, dziękuję Panowie. b Lakers 112 Hornets 107 Anthony Davis 21 punktów i 11 zbiórek w pierwszej kwarcie. Mark Williams dwa faule. Dwudziestopunktowa przewaga Lakers, którzy trafili bodaj dwanaście rzutów z rzędu. Dopiero na dalszym etapie gry ostygli i wypracowanej przewagi pilnować musieli do […]

Sty 28, 2025 - 19:42
 0
Amen Thompson: rośnie nowa gwiazda NBA | kontuzjowany Joel Embiid staje na rękach

Patronami dzisiejszego odcinka zostali Piotr Janus, Alan W, Mr Bobynsky oraz Kuba Malik, dziękuję Panowie. b

Lakers 112 Hornets 107

Anthony Davis 21 punktów i 11 zbiórek w pierwszej kwarcie. Mark Williams dwa faule. Dwudziestopunktowa przewaga Lakers, którzy trafili bodaj dwanaście rzutów z rzędu. Dopiero na dalszym etapie gry ostygli i wypracowanej przewagi pilnować musieli do końca. AD zakończył zawody z dorobkiem 42 punktów i 23 zbiórek na 17/28 z gry. Gość ma wszelki talent świata i trzymetrową rozpiętość ramion. Szkoda, że stosunkowo rzadko przypomina jak wielkim jest dominatorem.

Nie chcę zapeszać, ale w tym sezonie opuścił tylko trzy spotkania, co ma zbawienny wpływ na układ tabeli dla Lakers, którzy zaliczają w tym momencie solidne (26-18). Podoba mi się bardzo piłka w rękach Austina Reavesa oraz LeBron wybierający momenty do ataku. Momentami wdzięcznie się im kibicuje, serio. 

Pistons 91 Cavaliers 110

Za wyjątkiem Cade’a Cuninghama i Malika Beasleya, totalnie nie udźwignęli ciężaru gatunkowego meczu zawodnicy Detroit. Cade brzydka mowa ciała wobec przeciwności, to jest braku gwizdków. Tobias Harris totalnie bez dnia, z ciężkim matchupem na dodatek. Niestety, ale „przewaga intensywności”, jaką Pistons prezentowali odkąd z gry wypadł Jaden Ivey trochę przygasła. Rywale nauczyli się jak z nimi grać, to ciężki moment dla młodej kadry klubu. Przydałoby się ożywienie ataku, być może transfer. Sasser, Fontecchio, Harris: wszyscy są, powinni być do wzięcia. 

Cavs super solidni w każdej kolejnej kwarcie i płaszczyźnie. Bez efektów specjalnych, ale mądrze. Pomoc ze ślepej strony, umiejętne podwojenia, obrona strefowa, świetnie poskładany zespół, zresztą bilans 22-3 we własnej hali mówi sam za siebie. 

Rockets 114 Celtics 112

Atletyczny ponad zdrową miarę Amen Thompson zdobywa 33 punkty i 10 zbiórek, a na koniec publiczność zgromadzoną w TD Garden ucisza game-winnerem. 

Czuję się jak Kobe [Thompson]
Wiedziałem, że to xxx wejdzie [Dillon Brooks, autor 36 punktów przy 10/15 zza łuku !!]

Na budziku pozostawały cztery sekundy, spóźniony Jaylen Brown nie miał żadnych szans powstrzymać młodego przed oddaniem rzutu, bo ten po prostu jest zbyt dynamiczny. Może gdyby się ogarnęli z Lukem Kornetem i wcześniej zdecydowali kto kogo kryje, byłoby inaczej. No nic, hala mistrzów podbita, a bliźniaki Thompson biorą NBA przebojem, zwłaszcza Amen:

Na usprawiedliwienie Celtics, grali bez Derricka White’a, a ich piętą Achillesową jest brak dynamiki. Fani wskazują palcami na Jaylena Browna (mimo zdobytych 28 punktów) który ostatnio wyraźnie obniżył loty. Znów „nie potrafi kozłować” nie czyta obrony, wbija się na siłę w tłum obrońców, piłki traci. Lewą rękę zawsze miał kiepską, do podania był anemiczny, tu się nic nie zmieniło. Po prostu w zderzeniu z trudnościami pewne rzeczy są bardziej widoczne. 

Mi brakuje jego zasłon, ruchu bez piłki. Coś się zepsuło w Bostonie i mam nadzieję, że jest to tylko zmęczenie materiału. Bądź co bądź tylko raz przegrali dwa mecze z rzędu. Ich bilans w meczach po porażce wynosi 13-1. To ważne. 

Kings 110 Nets 96

Różnica talentu ogromna, przepastna. Można oczywiście pewne deficyty nadrobić energią, organizacją gry, dobrą współpracą, ale bez przesady. Obie strony oddały tyle samo rzutów z gry, Kings trafili o piętnaście więcej. Na środku rządził Domantas Sabonis, autor 21 punktów 22 zbiórek oraz 10 asyst. 

Magic 119 Heat 125 [2OT]

Jak zapewne słyszeliście, era Jimmy’ego Butlera w Miami dobiegła końca. Derby Florydy wciąż miały jednak pozytywny wydźwięk dla fanów Miami. Tyler Herro wspiął się na paluszki jako lider (30 punktów 8 zbiórek 12 asyst) a Bam Adebayo przesunięty na silne skrzydło zaczyna się rozgaszczać w nowej roli (26 punktów 10 zbiórek 9 asyst).

Paolo Banchero nie jest przyzwyczajony do pojedynczego krycia, tym bardziej takiego, którego nie może łatwo strząsnąć, nad którym nie ma przewagi. Kluczowa akcja miała miejsce w drugiej dogrywce przy prowadzeniu Heat jednym punktem. Banchero skakał do zbiórki, ale piłki nie opanował. Łapy wkładał Kel’el Ware, ostatecznie wyłuskał ją właśnie Bam opaska, pchnął za siebie do Herro i było po herbacie… kaboom!

Co to będzie w tym Miami? Póki co pozostaje nam się śmiać z instagramowych relacji Kevina Love, które stanowią komentarz do perypetii Butlera: 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Kevin Love (@kevinlove)

Grizzlies 106 Knicks 143

Nowojorczycy kolektywnym, dwustronnym wysiłkiem zdmuchnęli z planszy ekipę Taylora Jenkinsa. Po pierwsze dwadzieścia przechwytów. Po drugie 28 punktów Mikala Bridgesa, który jak mówiłem wcześniej, gdy wnosi produkcję, Knicks są w zasadzie nie do ogrania. Aby nie być gołosłownym, gdy Bridges zalicza 40% skuteczności zza łuku, NYK osiągają w tym sezonie bilans 14-3.

Pelicans 104 Raptors 113

Pels prezentują się tragicznie, jak banda najemnych cyrkowców, skuszonych wielkimi pieniędzmi. Tutaj efektu synergii nie ma ani na jotę. Zion Williamson bije swoje (31 punktów 13/18 z gry) podobnie jak CJ McCollum (22 punkty) reszta osiąga 4/21 zza łuku. Bilans zespołu to w tej chwili 12-35, na wyjazdach 4-19. Biorąc pod uwagę zgromadzony talent jest to nie do wytłumaczenia. Dejounte Murray na piłce to jest człowiek chaos, dla mnie on ma zerową wartość dodaną.

Pan trener Willie Green wyrzucony z parkietu za pyskówkę. Jego zdaniem rywale wielokrotnie faulowali jego ludzi, bez gwizdka. Zagotował się i poszło. Raptors twardsi, szybsi na otwartej przestrzeni, solidniejsi pod koszem za sprawą Jakoba Poeltla.

Nuggets 121 Bulls 129

Lonzo Ball w roli startera zdobywa 18 punktów. To największy dorobek od czasu feralnej kontuzji, z czego bardzo się cieszę, bo przecież mógł się poddać i karierę sportową zarzucić. Imponujące rzeczy robi także rookie Matas Buzelis, dwudziestolatek urodzony i wychowywany w okolicach Chicago przez litewskie małżeństwo, w którym zarówno mama jak i tata uprawiali zawodowo koszykówkę. Jako dzieciak Matas uczęszczał na zajęcia z gimnastyki, a potem na basen, na którym ustanowił stanowy rekord stylem klasycznym dzieci wśród wieku do 10 i do 12 lat! Można śmiało powiedzieć, że rywalizacja sportowa płynie w jego żyłach wartkim strumieniem, zobaczcie:

NBA Slam Dunk Contest

Z ciekawostek: Buzelis wystąpi w tegorocznym konkursie wsadów obok dwukrotnego zwycięzcy Maca McClunga, Stephona Castle z San Antonio i Andre Jacksona z Milwaukee. To może, choć wcale nie musi, być ciekawe. 

Denver ma super ofensywny skład, ale nie wygląda to dobrze gdy nie potrafią zatrzymać Chicago przed zdobywaniem kolejnych punktów. Myślę, że za mało wymaga się m.in. od Michaela Portera Juniora, który:

  • jest na maksymalnym kontrakcie
  • zdobywa 18 punktów i 7 asyst, więc o co ci chodzi typie?!
  • trafia 2/8 zza łuku
  • nie zastawia tablicy
  • nie rotuje do strzelców
  • wyraźnie oszczędza się biorąc przykład z Jokera

Co wolno wojewodzie… o ile Joker zawsze będzie z tyłu, w centrum gry, ludzie wokół niego muszą latać w obronie intensywniej, od tego nie ma odejścia. Odejście od tego to strata sezonu. Niestety kontuzja spowolniła mocno Aarona Gordona, któremu parę miesięcy zejdzie jeszcze z powrotem do formy. Peyton Watson jest świetny defensywnie, ale niweczy spacing. To samo z Westbrookiem, są takie dni, gdy okazuje się nieprzydatny, zwłaszcza gdy ciągłe podnoszenie tempa gry jest na rękę rywalowi… 24/53 zza łuku Chicago. Kurtyna.

Hawks 92 Wolves 100

Rudy Gobet był bliski dekapitacji po tym, jak element wystroju hali nieomal spadł mu na łeb, na głowę znaczy: 

Hawks bez Younga, Johnsona, Bogdanovica i Danielsa! W absolutnie rezerwowym, pozbawionym pazura składzie, do końca bili się z leśnymi dziadkami, tfu! (co jest ze mną?) wilkami. Wiecie jak to jest, gdy nie masz na sobie ciężaru oczekiwań, gra się prościej. 

Ze smutnych wieści Nickeil Alexander Walker skręcił kostkę (miejmy nadzieję, że to „tylko” kostka) i w najbliższym czasie siedział będzie obok Donte Divincenzo w cywilnych ciuchach. Otwiera się szansa przed rookie Dillinghamem. Ten ma jednak krótką smycz u trenera. Dwa niecelne rzuty, dwie zasłony na których ginie i młody wraca do grzania ławy. 

Wczoraj zaimponował Jaden McDaniels, który ostatnie mecze gra na wysokim poziomie po obu stronach: 10 punktów 8 zbiórek 4 przechwyty 2/4 zza luku. Wspólnie z Edwardsem musieli kryć mocno, bo ATL naprawdę nie dawała za wygraną. DeAndre Hunter zaliczył 35 punktów, a Clint Capela zebrał 15 piłek. 

Wizards 108 Mavericks 130

Siedem trójek Klaya Thompsona w pierwszej kwarcie, wobec czego mecz zakończył się zanim na dobre się rozpoczął…  nie ma co pisać:

Bucks 125 Jazz 110

Ciekawostką była obecność na hali w Salt Lake City mistrza UFC, whisky i białego proszku Connora McGregora. Irlandczyk w pewnym momencie zaplątał się w okolicach ławki rezerwowych Bucks. Popatrzył po ławce i wybrał sobie za ofiarę wydawało się najbardziej przestraszonego, skrytego za ręcznikiem Brooka Lopeza. No dawaj, wstań. Brook wstał, a i owszem: 

Na placu gry bohaterów było dwóch, ale większym jednak Giannis Antetokounmpo, autor 35 punktów 18 zbiórek 7 asyst oraz +19 wskaźnika plus/minus. Jazz już sami nie wiedzą kim grać, aktualnie Keyonte George wchodzi z ławki obok Jordana Clarksona, Sexton i Collier grają w pierwszym składzie. Collinsa i Kesslera nie było, chwilowo wrócił natomiast Lauri Markkanen, któremu jak się domyślam, trudno zachować powagę i motywację. Moim zdaniem zarządzający kadrami w Utah trader Danny (Ainge) przespał moment na transfer Fina. Jego wartość rynkowa spadła znacząco względem minionego sezonu i biorąc pod uwagę burdel panujący w klubie, raczej nie wzrośnie. 

Clippers 109 Suns 111

Niesamowicie rzucali zza łuku Słońca więc psim swędem wezmą to zwycięstwo: 22/47 to jest nie do przeskoczenia dla rywala, a tu proszę, tylko dwa oka różnicy. KD 24, Booker 26, Grayson Allen 18 punktów. Mecz anomalia, bowiem LAC w polu trzech sekund wygrało różnicą 60:24!!

Bradley Beal w czasie 33 minut dostarczył 9 punktów, a przy okazji zapowiada, że nie zamierza odwieszać klauzuli „no trade” aby go Suns mieli zesłać do Chicago. Być graczem Windy City mu się nie uśmiecha. Perspektywy sportowych nie ma, za to konkurencja na pozycjach obwodowych i oczekiwania kibiców spore. 

Na koniec Panie i Panowie… kameruński lew Joel Embiid stający na rękach (facet rozegrał w tym sezonie 13 meczów na limicie minut). Patrząc na to jestem za uzależnieniem wypłat zawodników od ich obecności i dyspozycji w meczach. Kontuzja? Pół wypłaty. Jak określić jakość wykonywanej pracy? Należałoby określić priorytety i zadania boiskowe zawodnika w danym meczu. Przypisać konkretne mierniki statystyczne oraz ocenę jakościową dokonywaną po meczu przez asystenta jak i głównego trenera. Taki, indywidualny raport meczony byłby podstawą do wypłaty świadczenia w konkretnym procencie. Dałoby to większą kontrolę i posłuch trenerom oraz zakończyło bumelanctwo, heh. Głośno (i naiwnie) myślę, ma to sens? Dajcie znać, dobrego dnia wszystkim! b