TYMCZASEM NA ZIEMI. Science fiction trochę jak „Donnie Darko”
Tymczasem na Ziemi to ambitne science fiction z filozoficznymi podtekstami, które upada pod ciężarem stylistycznego chaosu i moralnej ambiwalencji. Elsa mieszka z rodzicami i młodszym bratem na francuskiej prowincji. Choć dwudziestokilkuletnia kobieta marzyła o studiach na paryskiej uczelni artystycznej i karierze rysowniczki, zdecydowała się na pracę opiekunki w domu spokojnej starości kierowanym przez jej matkę. […]
Tymczasem na Ziemi to ambitne science fiction z filozoficznymi podtekstami, które upada pod ciężarem stylistycznego chaosu i moralnej ambiwalencji.
Elsa mieszka z rodzicami i młodszym bratem na francuskiej prowincji. Choć dwudziestokilkuletnia kobieta marzyła o studiach na paryskiej uczelni artystycznej i karierze rysowniczki, zdecydowała się na pracę opiekunki w domu spokojnej starości kierowanym przez jej matkę. Kilka lat wcześniej ukochany brat Elsy, astronauta Franck, zaginął bez śladu podczas misji kosmicznej, o czym ciągle przypominają jej nie tylko bolesne wspomnienia, ale także widok posągu Francka wzniesionego na wysepce ronda przez miejscowe władze. Pewnej nocy w trakcie obserwacji nieba Elsa słyszy nagle głos swojego zaginionego brata, a następnie – dzięki dousznemu implantowi w formie świecącego ziarna – nawiązuje telepatyczny kontakt z obcą formą życia. Bezcielesny kosmita obiecuje Elsie, że znów zobaczy Francka, w zamian za pomoc przy planowanej inwazji: wystarczy, że w ciągu trzech dni dziewczyna przyprowadzi we wskazane miejsce w leśnej głuszy pięć osób i zostawi je na pastwę obcych.
Jérémy Clapin studiował w L’École nationale supérieure des arts décoratifs w Paryżu, pracował też jako grafik i ilustrator. W 2004 roku nakręcił swój pierwszy animowany film krótkometrażowy pt. Une histoire vertébrale. Jego drugie dzieło w tej samej konwencji, Skhizein (2008), miało premierę na festiwalu w Cannes i otrzymało nominację do nagrody Cezara. Przełom w karierze Clapina nastąpił dzięki pełnometrażowej animacji Zgubiłam swoje ciało (2019) – surrealistycznej ekranizacji książki Happy Hand Guillaume’a Laurenta o przygodach ręki, która ucieka z laboratorium, żeby odnaleźć resztę swojego ciała. Nieoczekiwanie film stał się międzynarodowym przebojem i otrzymał szereg nagród oraz nominacji; walczył nawet o Oscara, ostatecznie jednak przegrał z Toy Story 4 (2019) Josha Cooleya. Tymczasem na Ziemi (fr. Pendant ce temps sur Terre) to drugi pełny metraż Clapina i zarazem jego pierwszy film aktorski, choć i tutaj nie zabrakło kilku animowanych sekwencji.
Clapin próbuje dołożyć swoją cegiełkę do gmachu science fiction, ale jego film to zlepek pomysłów znanych z innych produkcji: porwania przez kosmitów i zastępowanie ludzi doskonałymi kopiami przypomina Inwazję porywaczy ciał (1956) Dona Siegela i jej późniejsze przeróbki; wątki głosu słyszanego w głowie, odliczania do „godziny zero” i samopoświęcenia zaczerpnięto z Donniego Darko (2001) Richarda Kelly’ego; motyw nieszczęśników wabionych przez obcych na swoją zgubę kojarzy się z Pod skórą (2013) Jonathana Glazera; komunikacja z bliskimi uwięzionymi w kosmosie lub/i innym wymiarze przywołuje na myśl Interstellar (2014) Christophera Nolana. Francuski reżyser dorzuca do tego elementy dramatu rodzinnego, psychologicznego thrillera, body horroru i krwawego kina zemsty (w ruch idzie nawet piła łańcuchowa!). Jednak to balansowanie między gatunkami wydaje się zgoła niepewne i chwiejne: świadczy nie tyle o erudycji Clapina, co o jego niezdecydowaniu.
Fabuła filmu to niejako odwrócenie filozoficznego dylematu wagonika: Elsa staje przed wyborem poświęcenia życia pięciu osób, aby ocalić tylko jedną. Kobieta zrazu przyjmuje propozycję obcych, ale z czasem nabiera wątpliwości. Kiedy postanawia oszczędzić ostatniego „kandydata” i złożyć w ofierze samą siebie, stanowisko Clapina w tej kwestii staje się jasne – w przeciwieństwie do jego stosunku do ukazywanych wydarzeń. Jeśli to wszystko naprawdę się wydarzyło, to finał Tymczasem na Ziemi jest moralnym i emocjonalnym oszustwem: Elsa w końcu godzi się ze stratą i odnajduje wewnętrzny spokój, mimo że przyczyniła się do śmierci czterech osób. Jeśli zaś cała ta historia była wytworem jej wyobraźni (snem, halucynacją, psychozą), znaczy to, że bohaterka nie ma żadnej siły sprawczej, a jej decyzje nie są obciążone realnymi konsekwencjami. Obie te możliwości są równie prawdopodobne i obie działają na niekorzyść filmu Clapina. A trzeciej opcji jakoś nie widać.