Gdy był reprezentantem Austrii, sukcesy osiągał tu nie na skoczni, tylko na bazarze - kupował tanie pirackie kasety z muzyką Aerosmith. Gdy był trenerem Norwegów, jego zawodnicy aż siedem razy tu wygrywali. A teraz regularnie odwiedza Zakopane w roli szefa polskich skoków. W ten weekend Alexander Stoeckl zniknie w kilkunastotysięcznym tłumie wokół Wielkiej Krokwi. Bo choć jest twarzą Polskiego Związku Narciarskiego i stara się wspierać kadrę skoczków, to najlepiej pracuje mu się z ukrycia.