Kasjerka po 32 latach pracy załamana tak niską emeryturą. Związki zawodowe biją na alarm
W Polsce temat wysokości emerytur budzi wiele kontrowersji. Niskie świadczenia niepokoją wielu emerytów, a sytuacja byłych kasjerów supermarketów jest tego wyraźnym przykładem. Przykład byłej pracownicy Kauflandu, opublikowany przez Międzyzakładową Organizację OPZZ Konfederacja Pracy, pokazuje skalę problemu.
- Czy tak wyobrażasz sobie "złotą jesień" swojego życia po latach ciężkiej pracy w Kauflandzie? 32 lata pracy w tym 14 lat w Kauflandzie. Jedna z naszych Koleżanek w grudniu 2024 r. przeszła na świadczenie emerytalne. Kwota ścina z nóg! 2151,89 zł na rękę! - czytamy na faceookowym profilu Międzyzakładowej Organizacji OPZZ Konfederacja Pracy.
Była pracownica Kauflandu, która przepracowała w sumie 32 lata, z czego 14 w tej sieci, przeszła na emeryturę w grudniu 2024 roku. Jej świadczenie netto wynosi 2151,89 zł. Dla porównania, minimalna emerytura w Polsce to obecnie 1623,28 zł na rękę. Oznacza to, że kobieta otrzymuje jedynie o 528,61 zł więcej od najniższego świadczenia.
Organizacja OPZZ podkreśla znaczenie godnych wynagrodzeń dla przyszłych emerytur. - Twoja emerytura nie będzie wiele wyższa, dołącz do nas i walcz z nami o godne wynagrodzenia, silni jesteśmy tylko razem. Od wysokości Twojego wynagrodzenia zależy wysokość Twojej emerytury. Dla pracowników centrali będą one nawet kilka razy wyższe! A Twoja? - pisze na portalu facebook.com Międzyzakładowa Organizacja OPZZ Konfederacja Pracy.
Drastyczny spadek stopy zastąpienia
Wysokość emerytur zależy bezpośrednio od tzw. stopy zastąpienia, czyli relacji między ostatnim wynagrodzeniem a otrzymywanym świadczeniem emerytalnym. Według Instytutu Emerytalnego stopa zastąpienia w Polsce spadła z 52,5 proc. w 2014 roku do 42,4 proc. w 2020 roku.
Ekspertka Instytutu Emerytalnego Agnieszka Łukawska, w rozmowie z agencją Newseria wyjaśnia, że system oparty na bieżących wpłatach od pracujących finansujących emerytury obecnych świadczeniobiorców jest coraz mniej stabilny. - W tej chwili wystarcza składek na pokrycie około 84-85 proc. wypłat. Reszta jest dofinansowywana z budżetów państwa, czyli w miarę jak będzie mniej osób płacących składki, to siłą rzeczy państwo będzie musiało więcej dokładać - mówi. Przykład byłej kasjerki Kauflandu staje się ostrzeżeniem przed tym, co może czekać wielu pracowników sektora handlu oraz innych nisko opłacanych branż.