Prokuratura znów wkracza do stadniny w Janowie Podlaskim. Po raz kolejny mowa jest o niegospodarności
Przed rokiem zakończone zostało trwające siedem lat śledztwo związane z rzekomymi zarzutami dotyczącymi niegospodarności w stadninie koni w Janowie Podlaskim. Teraz prokuratura rusza z kolejnym postępowaniem. Znów dotyczy ono władz stadniny, tyle że tym razem nie byłych, a obecnych.
Rozpoczęło się kolejne śledztwo dotyczące Stadniny Koni w Janowie Podlaskim. Tym razem dotyczy ono wyrządzenia znacznej szkody majątkowej. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zostało złożone przez osobę prywatną i zawiera kilka wątków. Chodzi głównie o przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez osobę zarządzającą stadniną.
Z ustaleń Rzeczpospolitej wynika, iż w zawiadomieniu mowa jest m.in. o niegospodarności. Wskazano tu na niewykorzystanie powierzchni reklamowej wokół ringu pokazowego, co wydarzyło się po raz pierwszy w historii organizowania Dni Konia Arabskiego. Kolejna sprawa to nieprawidłowości, do jakich miało dojść w wydatkowaniu dotacji w kwocie 4 mln zł na organizację wydarzenia z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Stadnina zamiast samemu zająć się sprzedażą zaproszeń VIP i wejściówek na aukcję, miała zlecić to jednej z firm. Ta zaś miała jako wynagrodzenie pobrać większość z uzyskanych z tego środków.
Sama Stadnina w Janowie Podlaskim zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Wskazuje, że wydarzenie zostało zorganizowane prawidłowo, co więcej w taki sam sposób rozliczone. Jeżeli zaś chodzi o brak reklam na banerze, miało to być wynikiem zobowiązania wobec KOWR. Problemem jest jednak fakt, iż przedstawiciele Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa zapewnili Rzeczpospolitą na piśmie, iż KOWR nie był odpowiedzialny za decyzje o wykorzystaniu przestrzeni wokół ringu pokazowego.
To kolejna w ostatnich dniach głośna sytuacja związana ze stadniną w Janowie Lubelskim. Okazało się, że do tej pory nie zapłacono za najdroższą z klaczy wylicytowanych podczas sierpniowej aukcji Pride of Poland. To samo dotyczy ogier wystawionego przez prywatnego hodowcę. A przypomnijmy, że po aukcji organizatorzy zapewniali, iż „zauważalna jest odbudowa dobrego imienia hodowli koni arabskich w Polsce”.
Przed rokiem Prokuratura Regionalna w Lublinie umorzyła trwające przez siedem lat śledztwo w sprawie rzekomych niegospodarności w stadninie w Janowie Podlaskim. Wszczęto je w 2016 roku, kiedy to zwolniono ze stanowiska wieloletniego prezesa stadniny Marka Trelę. W tym czasie śledczym nie udało się znaleźć nic, co by mogło obciążyć Trelę.
Wówczas przedstawiciele środowiska hodowców koni arabskich wskazywali głośno, że czynności śledczych miały ” chronić dobre imię” byłego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, który w sejmie wypowiedział głośne i krzywdzące dla Marka Treli słowa „za złodziejstwo zwolniłem, nie za brak fachowości”. Marek Trela zresztą podał byłego ministra za te słowa do sądu, ale Jurgiel schował się za immunitetem europosła.
W ubiegłym roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa zamówił raport dotyczący sytuacji w stadninie koni czystej krwi arabskich w Janowie Podlaskim. Audyt potwierdził to, o czym mówiło się w ostatnich latach. Chodzi m.in. o chaos, niekonsekwencję czy też niekoniecznie dobre decyzje. Podkreślił, że przez ostatnie lata, czyli po tym, jak zaczęto obsadzać stanowiska swoimi ludźmi, którzy często nie mieli żadnej wiedzy na temat hodowli koni, stadnina została zdewastowana i utraciła reputacje na światowym rynku.