Oszustwo na lewy dowód osobisty (nie wierz własnym oczom!)
Fajne mieszkanie w dobrym miejscu i okazyjnej cenie, właściciel, któremu zależy na szybkiej sprzedaży — ma wielu chętnych, więc trzeba się spieszyć — ale jest możliwość rezerwacji po wpłaceniu kilkutysięcznej zaliczki? Przy czym sprzedający jest przy tym o tyle wiarygodny, że dane z księgi wieczystej zgadzają się z przesłanym zdjęciem dowodu osobistego?Nie wierz własnym oczom! ... Dowiedz się więcej Tekst Oszustwo na lewy dowód osobisty (nie wierz własnym oczom!) pojawił się poraz pierwszy w Czasopismo Lege Artis.
Fajne mieszkanie w dobrym miejscu i okazyjnej cenie, właściciel, któremu zależy na szybkiej sprzedaży — ma wielu chętnych, więc trzeba się spieszyć — ale jest możliwość rezerwacji po wpłaceniu kilkutysięcznej zaliczki? Przy czym sprzedający jest przy tym o tyle wiarygodny, że dane z księgi wieczystej zgadzają się z przesłanym zdjęciem dowodu osobistego?
Nie wierz własnym oczom! To może być oszustwo na sfałszowany dowód osobisty!
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie pewna kobieta z informacją, że prawie dała się nabrać oszustowi i wpłacić zaliczkę na zakup atrakcyjnego mieszkania — i informacją, że dostała do obejrzenia zdjęcie prezentujące podrobiony dowód osobisty: z moją fotografią, ale nie moim nazwiskiem.
A dalej będzie w punktach, bo tak prościej:
- zamierzone oszustwo na sfałszowany dowód osobisty przyjęło następujący schemat: niezłe mieszkanie, dobra cena, bo kupujący wyprowadził się z Polski, więc chce rychło dopiąć transakcję — przyjedzie tylko raz, już do notariusza, a ponieważ zainteresowanie jest niemałe, prosi o poprzesyłanie sobie skanów „umowy rezerwacyjnej” i niewielką zaliczkę (pięć tysięcy, aż za łatwo znegocjowane do 2 tys. zł);
- „uwierzytelnienie” się sprzedającego polegało na przedstawieniu namiarów na księgę wieczystą, w którym można sobie sprawdzić, że to on (Marek Kazimierz M., urodzony w roku 1977) jest właścicielem mieszkania — oraz podesłaniu dowodu osobistego i paszportu na te same dane osobowe;
- zainteresowana (fuksem — jak sama mówi nie zwróciłaby uwagi na to, że dowód osobisty jest od lat nieważny, gdyby kilka tygodni temu do jego wymiany ze względu na upływ terminu nie zmusił jej bank) sprawdziła otrzymany plik w „jakiejś aplikacji” (obstawiam wyszukiwarkę obrazków) i wyskoczyło jej, że wizerunek faceta najwyraźniej nie zgadza się z nazwiskiem na dokumencie…
- elementy dodatkowe: wszystko musi być szybko i na już — zaliczka, której wartość podejrzanie łatwo malała, płatna od ręki, konieczne przelewem ekspresowym, a wrzucony w góglarkę numer telefonu krzaczył na czerwono;
próba wytłumaczenia:
- dowód osobisty oczywiście „kolekcjonerski”, na nazwisko prawdziwego właściciela mieszkania (coś się wszakże musi zgadzać), zdjęcie biometryczne ściągnięte z sieci (paszportu nie widziałem);
- oszust chętnie negocjował wysokość zaliczki, bo przecież jeśli się nie da wyłudzić pięć, zadowoli się nawet dwoma tysiącami (podrobiony dokument tożsamości to nie jest tania sprawa, stopa zwrotu musi być);
- numer konta do przelewu na słupa, więc z oczywistych przyczyn nie ma powiązania z numerem telefonu;
- przelew ekspresowy, żeby kasę dało się wypłacić w try-miga (bo jeszcze się kapnie i wstrzyma przelew w banku);
- telefon zapewne też na słupa i na kartę (więc jego reputacja zajechana na maksa — bo na pewno takich „kupujących” w tym samym czasie prowadzi co najmniej kilku);
- no i ma być szybko, bo jak jest okazja, to ludzie przestają myśleć krytycznie…
przestrogi na przyszłość:
- po pierwsze primo: nieruchomości nie kupuje się przez internet, lecz u notariusza;
- czy rejent wychwyciłby, że stawający do transakcji przyszedł ze sfałszowanym dokumentem tożsamości (acz wizerunek odpowiadałby fizys stawającego)? na tym dowodzie jest symbol warstwy elektronicznej, ale raczej podrobienie certyfikatów jest niemożliwe (?) — no ale przecież tego się nigdy nie sprawdza;
- (byłem niedawno w urzędzie, powiedzmy, że tym samym, który wydaje dowody osobiste — mój plastik został obejrzany dość pobieżnie i w żaden czytnik, dla użycia certyfikatu potwierdzenia obecności, nie trafił);
- ale załóżmy, że dane w podrobionym dokumencie tożsamości zgadzają się z danymi z księgi wieczystej — czy jedynym sensownym zabezpieczeniem jest zastrzeżenie PESEL?
- po drugie primo: jak coś jest podejrzanie tanie, to sprawa jest podejrzana, a jeśli sprzedający jeszcze podkręca kupującego — chociaż przy takiej cenie może przebierać w ofertach — to już w ogóle powinna się zapalić lampka ostrzegawcza;
- po trzecie primo: ten dokument jest od dawna nieważny; lepsze: w młodszym o ładnych kilka lat paszporcie jest ta sama fotografia — a przecież urząd nie przyjmie wniosku, jeśli zdjęcie ma starsze niż 6 miesięcy.
Zamiast komentarza: poddaję pod rozwagę, także przeciwnikom odcisków palców w dowodach osobistych — oraz krzyczących, że „cenzura internetu”: czy nakaz usunięcia informacji pochodzących np. z wycieku danych osobowych (zakładając, że polski urząd ma trzymanie na hostingodawcy) to coś nieprawdopodobnie niepożądanego?
I, wcale nie na marginesie: po raz kolejny twierdzę, że cyfryzacja w administracji powinna iść w kierunku możliwości uwierzytelnienia osób z wykorzystaniem narzędzia jakim jest dowód osobisty (online, ale też przy użyciu tych maluśkich komputerków, które wiele osób nosi po kieszeniach). Pokazywanie sobie plastikowej tabliczki, przesyłanie zdjęć czy skanów takiej tabliczki (banki wciąż zakładają konta w oparciu o takie metody weryfikacji klientów!!) — to działania magiczne godne czasów pisma klinowego czynionych na glinianych płytkach.
Q.E.D.
Tekst Oszustwo na lewy dowód osobisty (nie wierz własnym oczom!) pojawił się poraz pierwszy w Czasopismo Lege Artis.