Ojciec człowiekowi wilkiem / Wolf Man

Podczas gdy spora grupa twórców wyznacza nowe horyzonty dla horroru, Leigh Whannell ani myśli o rewolucji. W "Naznaczonym: Rozdziale 3", który był jego reżyserskim debiutem, Australijczyk kontynuował znaną serię i niczym się nie wyróżnił. "Niewidzialny człowiek" dał mu szansę na przepisanie klasycznego filmu Jamesa Whale’a z 1933 roku i zaskakiwał aktualnym komentarzem na temat ukrytej przemocy

Sty 26, 2025 - 16:57
 0
Ojciec człowiekowi wilkiem / Wolf Man
Podczas gdy spora grupa twĂłrcĂłw wyznacza nowe horyzonty dla horroru, Leigh Whannell ani myśli o rewolucji. W "Naznaczonym: Rozdziale 3", ktĂłry był jego reĹźyserskim debiutem, Australijczyk kontynuował znaną serię i niczym się nie wyróşnił. "Niewidzialny człowiek" dał mu szansę na przepisanie klasycznego filmu Jamesa Whale’a z 1933 roku i zaskakiwał aktualnym komentarzem na temat ukrytej przemocy wobec kobiet. Sukces tej opowieści sprawił, Ĺźe wytwĂłrnia Universal ponownie zapragnęła wskrzesić swoje uniwersum potworĂłw. Pierwotnie gwiazdą "Wolf Mana" miał być Ryan Gosling, a reĹźyserem – jego dobry znajomy Derek Cianfrance. Ostatecznie padło właśnie na Whannella i choć ten wybĂłr moĹźna łatwo zrozumieć, coś poszło nie tak. "Wilkołak" zestarzał się duĹźo gorzej niĹź "Dracula" czy "Frankenstein", odświeĹźenie filmu George'a Waggnera miało więc sens. Problem w tym, Ĺźe "Wolf Man" jest marnie napisany i zbyt czytelny, a zamiast przeraĹźać – bawi nietrafionymi pomysłami. Chyba nie o takie kino grozy walczył Universal…    Otwierająca sekwencja przybliĹźa dzieciństwo Blake'a (Zac Chandler), ktĂłry rusza z ojcem (Sam Jaeger) na polowanie. Bohaterowie muszą nagle chronić się przed dzikim stworzeniem grasującym w lasach Oregonu. 30 lat później spotykamy Blake'a (Christopher Abbott) w San Francisco, gdzie mieszka z Ĺźoną Charlotte (Julia Garner) i cĂłrką Ginger (Matilda Firth). Gdy pisarz dowiaduje się o odziedziczeniu rodzinnej farmy i uznaniu zaginionego ojca za zmarłego, proponuje bliskim wyjazd. Na końcu podróşy czeka jednak spotkanie z tajemniczą bestią, ktĂłra rani bohatera. Mężczyzna zacznie się powoli zmieniać, a leśne zagroĹźenie wcale nie minie. Co stanie się z jego ciałem i umysłem? Czy Charlotte i Ginger przeĹźyją? Jak uwolnić się z pułapki, ktĂłrą staje się odizolowane gospodarstwo?  "Wolf Man" cierpi przede wszystkim na wadę konstrukcyjną. Scenariusz Whannella i Corbett Tuck porządkuje fabularne zdarzenia tak, Ĺźe praktycznie po kwadransie wiemy juĹź wszystko. TwĂłrcy najwyraĹşniej nie wierzą w inteligencję widza, skoro na wstępie przywołują lokalną legendę o "Wilczej twarzy" i przenoszonej przez nią chorobie. Później raczą nas prostym dramatem o surowym ojcu i zlęknionym synu, ktĂłry ustawia całą metaforę i osłabia resztę ekranowych refleksji. Razi teĹź zestawienie wielkomiejskiego stylu Ĺźycia i światopoglądu z topornie konserwatywną wizją gĂłrskiego odludzia. Dorosły Blake musi być oczywiście przeciwieństwem swojego rodzica – wzorcowo opiekuje się cĂłrką i domem, akceptuje niezaleĹźność i pasje Ĺźony. Jego straszliwa przemiana w tytułową istotę symbolizuje lęk przed staniem się kimś na kształt ojca, ale i realne niebezpieczeństwo powielania ojcowskich błędĂłw. Mężczyzna ma prawo się zastanawiać, czy zatrzyma międzypokoleniowy transfer złych wzorcĂłw. Z kolei współczesna publiczność moĹźe nieśmiało spytać, czy mężczyzna poszedł kiedyś na terapię. "Wolf Man" nie drąży aĹź tak głęboko, bo bardziej interesuje się czysto fizyczną transformacją rodem z body horroru, pojedynkami wilkołakĂłw oraz banalną prawdą o walce z chłopięcymi demonami.  Whannellowi niespecjalnie wychodzi budowanie napięcia i obmyślanie zagadek; co gorsza twĂłrca stawia na bardzo dosłowny festiwal grozy i potworności. Widok zmienionego Blake'a, ktĂłry odpiera ataki leśnej bestii, jest tyleĹź zdumiewający, co komiczny. W dzisiejszych horrorach rzadko zdarza się, by straszono nas w rĂłwnie naiwny i tradycyjny sposĂłb. Trudno powiedzieć, czy australijski reĹźyser chce składać tak hołd klasyce z lat 30. i 40., ale osiąga Ĺźenujący efekt. Gdyby "Wolf Man" parodiował stare kino, sprawa wyglądałaby inaczej. Niestety film sam siebie traktuje śmiertelnie powaĹźnie i brnie w swoich kuriozalnych rozwiązaniach do samego końca. Koronnym przykładem kiczu są tu ujęcia oddające zaburzoną percepcję bohatera, ktĂłre lepiej pasowałyby do "Avatara". Pochwalić warto jedynie dobre rzemiosło, na czele z wycyzelowanymi zdjęciami Stefana Duscio, złowieszczą muzyką Benjamina Wallfischa i obezwładniającym dĹşwiękiem. Ten ostatni najskuteczniej podsyca nasz lęk, podpowiadając, co czai się w mroku i umyka rozgorączkowanemu spojrzeniu. Wielkie nadzieje związane z "Wolf Manem" lokowałem jednak nie w osobie reĹźysera, tylko w pierwszoplanowym duecie, ktĂłry tworzą Christopher Abbott i Julia Garner. Oba nazwiska nie należą jeszcze do hollywoodzkiej ekstraklasy, ale talentem nie ustępują największym amerykańskim gwiazdom. Abbott, znany z "Possessora" i "Sanctuary", nie moĹźe rozwinąć skrzydeł jako Blake, choć w pierwszej części subtelnie akcentuje niepewność i kruchość bohatera. Z kolei Garner, bezbłędna w "Asystentce" i "Ozark", marnuje swĂłj potencjał w słabo napisanej roli Charlotte. Ciekawym tropem są wyłącznie macierzyńskie rozterki kobiety skupionej na karierze dziennikarskiej. Relacja filmowych małżonkĂłw trąci fałszem, ale wina nie leĹźy po stronie obsady. ZnĂłw zawiedli scenarzyści, ktĂłrzy wybierają skrĂłty w nieodpowiednich miejscach. "Wolf Man" stanowi kolejny dowĂłd na to, Ĺźe aktorzy sami nie uratują filmu i nie odmienią magicznie tekstu. Wierzę, Ĺźe Abbott i Garner szybko się odkują, a jaki los czeka Whannella? Z jednej strony Fabryka SnĂłw zawsze potrzebuje takich pracownikĂłw. Z drugiej, artystyczna i kasowa poraĹźka moĹźe zablokować jego reĹźyserskie plany. W alternatywnej rzeczywistości ocenialibyśmy horror z Goslingiem, ktĂłry przynajmniej wywołałby medialny szum. A tak jutro zapomnimy o "Wolf Manie" i Universal pewnie schowa głęboko swĂłj kuferek z potworami.              Â