Baba Jaga patrzy / Squid Game
Baloniki pokolorowane niby dzieciÄcymi kredkami oraz arkady i klatki schodowe, wijÄ
ce siÄ ku milczÄ
cym plutonom egzekucyjnym jak trĂłjwymiarowe WÄĹźe i drabiny, bardziej niĹź Boschowskie piekĹo przypominajÄ
starannie rozplanowane korytarze podziemnych rzeĹşni disneylandowego paĹacu. IdÄ
cy na ĹmierÄ tĹum, omamiony mrzonkami, zachowuje siÄ jednak jak uczestnicy letnich kolonii â niby Ĺwiadomi tego, co
Baloniki pokolorowane niby dzieciÄcymi kredkami oraz arkady i klatki schodowe, wijÄ
ce siÄ ku milczÄ
cym plutonom egzekucyjnym jak trĂłjwymiarowe WÄĹźe i drabiny, bardziej niĹź Boschowskie piekĹo przypominajÄ
starannie rozplanowane korytarze podziemnych rzeĹşni disneylandowego paĹacu. IdÄ
cy na ĹmierÄ tĹum, omamiony mrzonkami, zachowuje siÄ jednak jak uczestnicy letnich kolonii â niby Ĺwiadomi tego, co ich czeka, a jednak odĹźegnujÄ
cy zĹy los pĹonnym przeĹwiadczeniem, Ĺźe przecieĹź nie trafi akurat na nich. Przynajmniej do chwili, kiedy padnie pierwszy trup. Ale ten landrynkowy labirynt nareszcie ma swojego Tezeusza. A takĹźe Minotaura. Po trzech latach, jakie upĹynÄĹy od pierwszego sezonu, bezzasadnie wybrzmiewajÄ
pytania odnoĹnie do sensu sztukowania kontynuacji historii, wydawaĹoby siÄ, kompletnej. Bo i zostaliĹmy wtedy z paroma fabularnymi nitkami, na ktĂłrych przydaĹoby siÄ zawiÄ
zaÄ supeĹek, i sam pomysĹ na powtĂłrne skapitalizowanie tak noĹnego pomysĹu spina siÄ z ideowymi zaĹoĹźeniami "Squid Game". Projekt ten, z zaĹoĹźenia bÄdÄ
cy krytykÄ
kapitalistycznego porzÄ
dku, od samego poczÄ
tku byĹ jego inherentnym elementem. Nie tylko telewizyjnÄ
rozrywkÄ
per se, ale i dobrze naoliwionÄ
maszyneriÄ
zdolnÄ
wyprodukowaÄ charakterystycznÄ
ikonografiÄ z ogromnym potencjaĹem merkantylnym. "Squid Game" staĹo siÄ tym samym dzieĹem przewrotnym â bo z jednej strony, dziÄki prÄdko pÄczniejÄ
cej potÄdze komercyjnej marki, niejako wykorzystuje dobrodziejstwo systemu, a z drugiej, przy wykorzystaniu hiperboli, jest jego zajadĹÄ
krytykÄ
. ZupeĹnie jakby Hwang Dong-hyuk, reĹźyser i scenarzysta caĹoĹci, chciaĹ powiedzieÄ, Ĺźe moĹźemy sobie narzekaÄ, moĹźemy siÄ boczyÄ, moĹźemy krzyczeÄ i drapaÄ, ale i tak staniemy na linii startowej i pobiegniemy razem z innymi szczurami â choÄ wszyscy do tego maratonu sprintem ruszamy z innego miejsca. W tym Ĺwietle "Squid Game" proponuje rozwiÄ
zanie znacznie sprawiedliwsze, bo w oczach Lidera, ktĂłry zawiaduje zabĂłjczymi grami, wszyscy jesteĹmy sobie rĂłwni. No, prawie. Bo choÄ Seong Gi-hun (Lee Jung-jae) znowu przywdziewa zielony dresik, to do turnieju przystÄpuje z zasobem wiedzy zarezerwowanym dla zwyciÄzcy. Ale czy aby na pewno? Otóş nie. StÄ
d pozostaje uspokoiÄ tych, co bojÄ
siÄ powtĂłrek. ZbierajÄ
ce krwawe Ĺźniwo, sadystyczne wersje dzieciÄcych zabaw sÄ
(z maĹym wyjÄ
tkiem) w drugim sezonie inne. Hwang nie ogranicza siÄ do powtĂłrki z rozrywki. Ba, zdaje siÄ nawet, Ĺźe chÄtnie porozkĹadaĹby akcenty jeszcze inaczej, ale rynek wymusza skoncentrowanie siÄ na owych grach, bo przecieĹź chcemy oglÄ
daÄ zmagania nieszczÄsnych dĹuĹźnikĂłw, hazardzistĂłw, eksmitowanych i oszukanych rĂłwnie mocno, co zamoĹźna publika, dla ktĂłrej siÄ te igrzyska urzÄ
dza. I choÄ wiemy, Ĺźe to przecieĹź tylko streaming, to, znowu, czasem drga powieka i czĹowiek wierci siÄ niewygodnie w fotelu, majÄ
c ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe padĹ ofiarÄ
swoistego szwindla, stajÄ
c siÄ tym, ktĂłry pĹaci za brutalny teleturniej. Seong, zamiast cieszyÄ siÄ z wygranej, lata po zwyciÄstwie poĹwiÄciĹ poszukiwaniu tajemniczego rekrutera, chcÄ
c poĹoĹźyÄ kres krwawym zawodom. Podobny cel przyĹwieca rĂłwnieĹź zawziÄtemu policjantowi Hwangowi Jun-ho (Wi Ha-joon), ktĂłry bezskutecznie poszukuje lokalizacji wyspy, gdzie udaĹo mu siÄ niegdyĹ przeniknÄ
Ä. Ale panowie spotykajÄ
siÄ tylko na chwilÄ i wÄ
tek Hwanga pozostaje zmarnowany aĹź do samego koĹca. Tyle Ĺźe da siÄ to jeszcze naprostowaÄ, bo drugi sezon "Squid Game" to tak naprawdÄ poĹowa sezonu â zakoĹczonego cliffhangerem, nieoferujÄ
cego definitywnych rozwiÄ
zaĹ, podzielonego na kawaĹki, co jest ewidentnie wymuszone chÄciÄ
rozciÄ
gniÄcia emisji caĹoĹci na dĹuĹźej. Nie jest to trik nowy, ale sztuczka ta ciÄ
gle irytuje jednako. Seong-Tezeusz szybko gubi jednak kĹÄbek przewagi, a Lider-Minotaur zdejmuje maskÄ i zstÄpuje do labiryntu jako pozorny sojusznik, chcÄ
c dopilnowaÄ, aby niegdysiejszy zwyciÄzca jedynie uatrakcyjniĹ rywalizacjÄ i za bardzo nie namieszaĹ. TrzymajÄ
c siÄ blisko niego, staje siÄ sojusznikiem i powiernikiem, facetem, ktĂłremu, wbrew rozsÄ
dkowi, zaczynamy kibicowaÄ, choÄ wiemy przecieĹź, jak siÄ ta nieprawdziwa przyjaźŠzakoĹczy. Seong planuje i konsekwentnie realizuje rewolucjÄ, tyle Ĺźe, aby mogĹa ona wypaliÄ, musi zwerbowaÄ armiÄ. Novum w tym sezonie jest przycisk do gĹosowania, ktĂłry dzieli uczestnikĂłw na tych, ktĂłrzy chcÄ
kontynuowaÄ zmagania, i na chÄtnych je przerwaÄ. Prowadzi to do niemal natychmiast do osobistych antagonizmĂłw, szantaĹźy, faĹszywych uĹmiechĂłw i szczerych gróźb. Jak i poprzednio, zawodnicy to istny przekrĂłj spoĹeczny i klasowy, ale maĹo kto, poza Seongiem i Liderem, przykuwa uwagÄ. Trudno oceniÄ drugi sezon "Squid Game" z uwagi na jego ostentacyjnÄ
niepeĹnoĹÄ, ale, mimo ograniczeĹ narzuconych przez sam pomysĹ, ktĂłrego staĹ siÄ niewolnikiem, Hwang stara siÄ wykorzystaÄ (ze zmiennym rezultatem) to, co zostaĹo do tej pory niezagospodarowane. Sceny, a nawet caĹe odcinki dziejÄ
ce siÄ poza wyspÄ
sÄ
nuĹźÄ
ce i tylko pozornie pogĹÄbiajÄ
Ĺwiat "Squid Game", portrety psychologiczne postaci albo nie zmieniĹy siÄ od ostatniego razu, albo pozostajÄ
papierowo cieniutkie, a warstwy treĹciowe nie zostaĹy znaczÄ
co rozbudowane. SĹowem: co tutaj dobre â i, nie zrozumcie mnie Ĺşle, jest tego sporo! â to to, co juĹź dobrze znamy, co zostaĹo przeniesione z pierwszego sezonu. Hwang opowiada teraz co prawda o buncie, o jego paradoksalnie daremnej sĹusznoĹci, aranĹźujÄ
c przy tym dynamiczne sceny akcji (jedna ze strzelanin przypomina niemalĹźe armatni pojedynek galeonĂłw), ale nigdy nie nurkuje gĹÄbiej niĹź przed trzema laty, zatrzymujÄ
c siÄ na tym samym zestawie refleksji. Co ciekawe, na chwilÄ obecnÄ
to wystarczy. To niezĹa podkĹadka pod kolejny sezon, a raczej pod domkniÄcie omawianego. StÄ
d zwyciÄzcĂłw i przegranych poznamy dopiero za jakiĹ czas. Na razie gra trwa.