Latałem na śmigłowcach i samolotach odrzutowych, kierując się moim doświadczeniem, mogę z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w tej katastrofie najpewniej zawiódł człowiek. Z tego, co wiadomo obecnie, maszyny były sprawne - mówi major rezerwy, pilot Arkadiusz Szczęsny.