Warhaus. Uwolniłem się od archetypu rockmana

Apteczka. Kulturalny niezbędnik złożony z najważniejszych książek, reprodukcji obrazów, filmów 
i płyt, ale też wspomnień o miejscach, formujących doświadczeń. Moich rozmówców i rozmówczynie pytam o to, co przynosi im spokój, napędza do działania i ratuje w momentach kryzysu. Z czego składa się kulturalna apteczka belgijskiego muzyka Maartena Devolderego znanego jako Warhaus?

Lut 4, 2025 - 19:09
 0
Warhaus. Uwolniłem się od archetypu rockmana

RysunekAnna Głąbicka

Moją apteczkę trudno nazwać kulturalnym niezbędnikiem. W chwilach zwątpienia i kreatywnych zastojów częściej niż książki, filmy i składanki muzyczne ratują mnie praktyki związane z ciałem. Regularnie pływam, żeby utrzymać formę i pozbyć się z głowy natrętnych myśli. Wyciszeniu sprzyja też codzienna medytacja, którą zacząłem praktykować sześć lat temu.

Gdy byłem młodszy, zmagałem się z wieloma uzależnieniami, byłem zakładnikiem archetypu rockmana. W trakcie koncertów z moim zespołem Balthazar, zamiast skupić się na występie, myślami wybiegałem kilka godzin do przodu – do imprezy, która zacznie się, jak tylko zejdziemy ze sceny. Te wyrzuty dopaminy były dla mnie równie uzależniające jak alkohol czy narkotyki. To wszystko sprawiło, że zacząłem nienawidzić samego siebie. Potrzebowałem więc czegoś, co utrzyma mnie w ryzach i pomoże poskromić ego. To właśnie dzięki medytacji udało mi się nie ulec całkowitej autodestrukcji. I choć wciąż zdarzają mi się ekstremalne momenty, w codziennym życiu staram się dbać o zachowanie równowagi.

Z wiekiem przestałem też usilnie gonić za piosenkami. Dawniej dręczyły mnie wyrzuty sumienia, jeśli nie byłem w stanie przekuć moich inspiracji w satysfakcjonującą mnie muzykę. Byłem sfrustrowany, gdy godziny ciężkiej pracy nie przekładały się na efekty. Wmawiałem sobie, że jestem leniwy, ale jeśli tylko …