Hubert Hurkacz grał chwilami wręcz genialny mecz, którego wygranie mogłoby stanowić dla niego przełom w karierze. Nie można wypuszczać takich szans, jak prowadzenie 4:1 i 40:0 z Carlosem Alcarazem, jeśli się chce kogoś takiego pokonać i awansować do finału dużego turnieju. Nie można dać komuś takiemu uciec w trzy minuty, gdy się godzinę harowało, żeby go dogonić. Niestety znów płaczemy po Hurkaczu, powtarzając "szkoda".