Recenzja Huawei Mate X6. Lepiej mieć rozkładany ekran, niż go nie mieć
Chiński rynek jest świadkiem narodzin wielu świetnych składanych smartfonów – część z nich trafia później na rynki globalne. Taką decyzję podjął również Huawei w odniesieniu do najnowszego przedstawiciela serii Mate X. Huawei Mate X6 zadebiutował w Państwie Środka pod koniec 2024 roku, a 3 lutego miał swój oficjalny rynkowy debiut w Polsce. Dostałam ten telefon […] Artykuł Recenzja Huawei Mate X6. Lepiej mieć rozkładany ekran, niż go nie mieć pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.
Chiński rynek jest świadkiem narodzin wielu świetnych składanych smartfonów – część z nich trafia później na rynki globalne. Taką decyzję podjął również Huawei w odniesieniu do najnowszego przedstawiciela serii Mate X. Huawei Mate X6 zadebiutował w Państwie Środka pod koniec 2024 roku, a 3 lutego miał swój oficjalny rynkowy debiut w Polsce. Dostałam ten telefon nieco wcześniej i pisałam już o pierwszych wrażeniach – po 2 tygodniach przyszedł czas na ich weryfikację – oto recenzja Huawei Mate X6.
Recenzja Huawei Mate X6. Spis treści
Choć to firma Samsung doprowadziła do tego, że składane telefony stały się popularne, to tak naprawdę w tym momencie chińskie marki przejęły inicjatywę i mają ciekawsze pomysły na rozwój tego sektora. To przecież Huawei jako pierwszy zaprezentował podwójnie składany smartfon. Oczywiście nie ma znaczenia, czy jest to coś, czego faktycznie użytkownicy potrzebują, niemniej wskazuje to na innowacyjne podejście producenta. Oraz na to, że w świecie składanych telefonów może się jeszcze sporo wydarzyć
Zalety
- dopracowana, wysokiej jakości składana konstrukcja
- smukły kształt – po zamknięciu wygląda jak standardowy telefon
- imponujące, jasne ekrany OLED LTPO 120 Hz
- doskonałe aparaty i jakość zdjęć
- oprogramowanie dostosowane do wielozadaniowości na rozłożonym ekranie
- szybkie ładowanie przewodowe i bezprzewodowe
- wodoodporność zgodnie z IPX8
- półetui z podpórką w zestawie
- istniejace obejścia doprowadzające do działania GMS w urządzeniu Huawei (np. GBOX)
Wady
- brak natywnego wsparcia dla usług Google
- procesor mniej wydajny od najnowszych układów Qualcomm i Mediatek
- EMUI nie ma funkcji zwiększających produktywność opartych na sztucznej inteligencji
- przeciętna wydajność GPU
- brak wsparcia dla 5G i eSIM
- bloatware
- cena
Recenzja Huawei Mate X6. Podsumowanie
Imponujące aparaty, świetna specyfikacja, znakomita jakość wykonania, prawdziwa przyjemność podczas codziennego korzystania…. Dla wielu osób nie do przyjęcia jest jednak brak usług Google. Gdyby nie kwestie związane z oprogramowaniem i 5G, czyli wrodzone wady, do których doprowadziła polityka USA, Huawei Mate X6, flagowy składany model chińskiego producenta, miałby wszystko.
Smartfon jest pod wieloma względami innowacyjny, a pod innymi zauważalnie zostaje w tyle za konkurencją. W praktyce, gdyby nie amerykańskie sankcje, pewnie nie miałby sobie równych. Na pewno zachwyca wielością i parametrami ekranów, jakością wykonania i możliwościami aparatów. Jednak w półce premium trudno pogodzić się z brakiem tak podstawowych funkcji jak 5G i eSIM czy wydajnością na poziomie starszych flagowców.
Opakowanie i akcesoria
W opakowaniu Huawei Mate X6, które jest z eleganckim czarnym pudełkiem, znalazł się oczywiście sam telefon, kabel USB-A do USB-C do ładowania i transferu danych, ładowarka 66 W, szpilkę do otwierania tacki na karty SIM oraz zgrabne etui na tylny panel telefonu.
A w zasadzie półetui, które nie tylko koresponduje kolorystycznie z obudową telefonu, ale ma też obrotową podpórkę. Można ją obracać o 270 stopni, aby skutecznie podeprzeć telefon w wybranej orientacji, idealnej na przykład do oglądania filmów albo innych zastosowań.
Budowa Huawei Mate X6
Huawei Mate X6 robi wrażenie już po wyjęciu urządzenia z pudełka. Wygląda wyjątkowo dobrze – widać, że mamy do czynienia ze sprzętem wysokiej jakości, a tylny panel ze sztucznej skóry i błyszczące akcenty na obudowie tylko utwierdzają to przekonanie.
Czysto pod względem budowy Huawei Mate X6 prezentuje się w zasadzie jak każdy inny telefon typu fold, choć trzeba zauważyć, że sporo się tu zmieniło względem poprzednich modeli w tej serii. Smartfon ten jest bowiem cieńszy i lżejszy od poprzedniej generacji, ma też większą baterię lepszy wyświetlacz oraz mocniejszy zestaw fotograficzny. Jest to dopracowana w najmniejszych szczegółach konstrukcja, w której próżno szukać niedociągnięć.
Całość waży 239 gramów, wygodnie układa się w dłoni oraz jest wodoodporna – zgodnie ze standardem IPX8. Nie obejmuje to oczywiście kurzu, pyłu i innych drobnych ciał stałych – one mogą zaszkodzić, zwłaszcza wewnętrznemu ekranowi.
Prawie jak zwykły smartfon (przez rozłożeniem)
Zacznijmy od konstrukcji w postaci złożonej. Z frontu mamy zewnętrzny ekran o przekątnej 6,45 cala. To panel LTPO uzyskujący jasność do 2500 nitów i rozdzielczość 1080p. Jest ostry, wyraźny i responsywny, na dodatek czterokrotnie zakrzywiony z symetrycznymi ramkami – wygląda i sprawuje się świetnie. Chroni go szkło Kunlun 2. generacji.
Tylny panel jest wykonany ze skóry wegańskiej w kolorze czerwonym. Jednak to nie obudowa przyciąga wzrok, ale masywny moduł fotograficzny z fazowanymi krawędziami – okrągła wyspa mieszcząca kilka aparatów i podwójną lampę błyskową LED.
Złożony Huawei Mate X6 ma zaledwie 9,9 mm grubości i waży 239 g. Te liczby nie są obecnie najbardziej imponujące na rynku, ponieważ inne chińskie składane smartfony (np. od Xiaomi i Honor) są jeszcze smuklejsze, ale z pewnością nie mogą pochwalić się porównywalnie mocnym systemem aparatów. Złożony Mate X6 wygodnie leży w dłoni i w zasadzie wygląda jak zwykły telefon.
Co się dzieje na krawędziach?
Pomijając część, na której jest zawias, Huawei wcisnął wszelkie niezbędne elementy na dość wąskich krawędziach telefonu. Błyszcząca ramka mieści dwa głośniki (brzmią dobrze, choć są dość ciche), przycisk do regulacji głośności, przycisk zasilania ze zintegrowanym skanerem linii papilarnych, port podczerwieni, mikrofon i tackę na dwie karty SIM.
Dopracowany zawias
Huawei zwrócił szczególną uwagę na zawias, który ma nietypową budowę kropelkową. Dzięki temu telefon może się rozłożyć w zasadzie na płasko, mniejsza jest też zmarszczka na środku ekranu. Nie oznacza to oczywiście, że jej w ogóle nie ma – da się ją zauważyć i wyczuć palcem, ale aż tak nie rzuca się ona w oczy. Choć i tak wydaje mi się, że najlepiej pod względem ukrycia zagięcia wewnętrznego wyświetlacza poradził sobie OnePlus w modelu Open.
Z dopracowanym zawiasem wiąże się też możliwość ustawiania ekranu pod najdziwniejszymi kątami. W wielu składanych telefonach zawias ma tendencję do otwierania się lub zamykania pod bardziej skrajnymi kątami, w przypadku modelu Mate X6 zostaje w takiej pozycji, w jakiej go ustawimy.
Wewnętrzny ekran
Główny składany ekran to 7,9-calowy panel LTPO o proporcjach obrazu zbliżonych do 1:1, który jest więcej niż wystarczająco ostry dzięki rozdzielczości 2440 X 2240.
Osiąga również maksymalną jasność 1800 nitów i może wyświetlać ponad miliard kolorów. Oczywiście pokrywa go folia ochronna, której nie można zdjąć.
Aparat do selfie jest schludnie schowany w rogu, choć dla fanów selfików może być zbędny – jest przecież aparat do selfików na mniejszym ekranie (wygodniej w tym trybie zrobić selfie), na dodatek bez problemu można użyć aparatu głównego, zyskując zdjęcia znacznie lepszej jakości.
Niemniej jeśli często prowadzicie wideorozmowy, może być przydatny. Obie kamery do selfików mają po 8 megapikseli i stałą ogniskową. Tak naprawdę nie zachwycają jakością – nie to, co fotograficzny zestaw na tylnym panelu.
Oprogramowanie
Mate X6 w Chinach jest dostarczany z HarmonyOS, która nie jest już oparta na Androidzie, ale w testowanej przeze mnie wersji globalnej działa na EMUI 15, które bazuje na systemie Android typu open source (dokładniej na Androidzie 12 lub 13). Producent obiecał tylko dwie główne aktualizacje EMUI i trzy lata poprawek bezpieczeństwa, więc szału nie ma.
Smartfon jest dostarczany bez preinstalowanych usług i aplikacji Google, niemniej producent dorzucił pokaźny zestaw swoich aplikacji, nie zabrakło też kilku katalogów z propozycjami gier i aplikacji do zainstalowania, które w praktyce tylko zaśmiecają ekran.
Sam interfejs nie jest trudny do ogarnięcia – ktoś, kto kiedykolwiek miał styczność z Androidem, bez problemu się tu odnajdzie. EMUI 15 daje masę opcji związanych z personalizacją oraz świetną implementację wielozadaniowości w postaci podzielonego ekranu i pływających okien. Jednak jeśli oczekujecie zaawansowanych funkcji AI zbliżonych do tego, co oferuje Samsung z Galaxy AI – to nie model dla was.
GMS – wielki nieobecny (choć z łatwym obejściem)
Oczywiście wciąż nie ma tutaj bezpośredniego wsparcia dla Google Mobile Services – dlatego wiele osób prawdopodobnie od razu odpuści sobie smartfonowe propozycje Huawei. Mimo że technicznie nie można zainstalować GMS, to jest popularne obejście, choć Huawei jakoś szczególnie nie reklamuje tego rozwiązania. Niemniej zainstalowanie aplikacji zewnętrznej MicroG lub GBOX pozwala smartfonowi „podszyć” się pod Google Mobile Services i korzystać z aplikacji Google w zasadzie niemal tak samo, jak na każdym innym smartfonie z Androidem, który natywnie wspiera GMS.
Oczywiście to sprawdziłam i po zainstalowaniu GBOX telefon może obsługiwać Gmail, Map Google, Dysku Google, Chrome ani YouTube. bez żadnych problemów. Nie skorzystacie jednak z Google Assistant/Gemini, Google Pay i Android Auto. Co więcej, wcześniej problemem były aplikacje płatnicze i bankowe – teraz z firmowego sklepu AppGallery można bez problemu pobrać wiele z nich. Dotyczy to m.in. aplikacji mBank, PKO BP, Millenium, Alior Bank, VeloBank oraz Credit Agricole, a także Revolut i Curve. Możliwe jest też płacenie zbliżeniowe BLIKIEM (dostępne w PKO BP (IKO), mBank, Millennium i Alior).
Dwie aplikacje na raz? Żaden problem. A nawet i trzy
Duży ekran aż prosi się o specjalne traktowanie. Dlatego w EMUI 15 nie zabrakło świetnej implementacji wielu okien. Użytkownik może pracować z aplikacjami podzielonymi na ekranie w poziomie lub w pionie, może też regulować proporcje wyświetlanych aplikacji (nie byli być to 50/50) lub przełączać je do postaci pływających okien. Z pewnością każdy znajdzie taki sposób pracy, jaki będzie odpowiadał mu najlepiej.
Mate X6 ma nową funkcję związaną z wielozadaniowością, która pozwala uruchamiać na ekranie urządzenia nawet trzy aplikacje jednocześnie. No, prawie. Wszystkie trzy nie są jednocześnie widoczne na ekranie, a raczej „unoszą” się na wirtualnym ekranie wewnątrz ekranu telefonu.
Można się szybko między nimi przełączać, ale nie nazwałabym tego prawdziwym działaniem trzech aplikacji jednocześnie. Z pewnością znajdą je osoby, które docenią to rozwiązanie i będą z niego korzystać.
Praca na zewnętrznym monitorze
Okazało się też, że Huawei ma całkiem fajnie działający tryb pulpitu, który aktywuje się po podłączeniu zewnętrznego monitora. Prawdę mówiąc, niezbyt często recenzuję smartfony Huawei i w zasadzie pierwszy raz dane mi było skorzystać z tej funkcji. W sumie nawet bym nie pomyślała o tej opcji, gdyby nie to, że akurat recenzowałam przenośny monitor ASUS Zenscreen MB166CR.
Podłączyłam do niego Huawei Mate X6 i, co dziwne, okazało się, że smartfon dostarcza wystarczającej mocy do działania zewnętrznego monitora (w przypadku Samsunga Galaxy Flip 6 się to nie udało). Na zewnętrznym ekranie można zdublować ekran telefonu (zarówno mniejszą, złożoną wersję, jak i rozłożony ekran), ale jest też opcja uruchomienia trybu pulpitu.
Wtedy ekran telefonu zmienia się w myszkę (albo pojawia się klawiatura, gdy staniemy na polu tekstowym), natomiast na zewnętrznym ekranie na pulpicie – mamy układ znany z pecetów. Możemy w ten sposób korzystać z aplikacji dostępnych w smartfonie w inny sposób, tak, jak na komputerze, a nie jak na smartfonie.
Port USB-C w tym smartfonie nie tylko może zasilić zewnętrzny monitor. Ma też funkcję hosta, więc bez problemu można podłączać do smartfonu inne urządzenia, np. zewnętrzne dyski.
Aparaty
Zazwyczaj producenci składanych smartfonów nie zwracają aż tak dużej uwagi na możliwości fotograficzne. Tutaj nacisk położony jest raczej na samą konstrukcję, możliwości software’owe oraz wykorzystanie większej powierzchni ekranu, natomiast aparaty, choć wciąż oczywiście ważne, schodzą jednak na dalszy plan. Tymczasem Mate X6 oferuje system aparatów bardzo zbliżony do optyki stosowanej w najlepszych telefonach Huawei, telefonach Pura i Mate 70 Pro.
Składa się na nie:
- 50-megapikselowy aparat główny ze zmienną przysłoną w zakresie od f/1.4 do f/4 – oznacza to, że aparat ma fizyczną migawkę, która pozwala skuteczniej kontrolować ilość pobieranego światła i percepcję głębi ostrości. Mogą tego nie docenić użytkownicy, którzy bazują na trybie automatycznym – oprogramowanie automatycznie wybiera odpowiednią wartość przysłony, ale ci, którzy wolą mieć większą kontrolę nad swoimi zdjęciami, z pewnością to docenią.
- 48-megapikselowy aparat z teleobiektywem z funkcją makro – pozwala nie tylko robić świetne zdjęcia z zoomem, ale też niesamowite zdjęcia z bliska z naturalnym efektem bokeh.
- 40-megapikselowy aparat ultraszerokokątny, który jest chyba jednym z lepszych aparatów ultraszerokokątnych w składanych smartfonach.
- aparat chrominancyjny, tj. Ultra Chroma Color Sensor – nowy czujnik, który służy do wykrywania kolorów i ma za zadanie zapewnić idealny balans bieli. Potrafi wykryć 1,5 miliarda różnych odcieni i jest używany w połączeniu z innymi aparatami, aby pomóc w tworzeniu zdjęć o dokładnych kolorach.
Przykładowe zdjęcia mówią same za siebie. Huawei po raz kolejny udowodnił, że w segmencie mobilnej fotografii potrafi pobić konkurencję. Pokazał to najpierw z serią P, potem z serią Pura. Jego możliwości potwierdzają też testy prowadzone przez zewnętrzne serwisy (np. DxOMark). Oraz oczywiście efekty fotografowania w praktyce.
Główny aparat znakomite zdjęcia, szczegółowe, pozbawione szumów, o dokładnym balansie bieli i zakresie dynamicznym oraz realistycznych kolorach. Czasami co najwyżej efekt może lekko zepsuć przetwarzanie obrazów – w smartfonach zdarza się, że algorytmy potrafią przeostrzyć zdjęcia czy zauważalnie je podrasować. W Huawei Mate X6 zdjęcia zazwyczaj wyglądają naturalnie, ale czasami zdarzają się zdjęcia, które ewidentnie są zbyt jasne, kolorowe i ostre.
Postawienie na dodatkowy aparat, który odpowiada wyłącznie za badanie kolorów, to znakomite posunięcie. Faktycznie zdjęcia oddają świat w takich kolorach, w jakich być powinny, na dodatek nie ma rozbieżności kolorystycznych między poszczególnymi obiektywami. To powszechne zjawisko w wielu innych smartfonach, w których zdjęcia wykonane aparatem głównym, ultraszerokokątnym i teleobiektywem potrafią mieć zupełne inne zabarwienie. Co więcej, producent wykorzystał w trzech głównych aparatach filtry kolorów RYYB zamiast RGGB, co dokłada się do osiągnięcia wyższej dokładności kolorów.
Jeśli do tej pory zniechęcały was tak zwane aparaty makro w smartfonach (2-megapiskelowe zapychacze, które makro miały tylko w nazwie), to w przypadku Huawei Mate X6 pokochacie robienie zbliżeń. Tym bardziej, że Huawei zaprzągł tu do pracy nową funkcję o nazwie eDOF (extended Depth of Field) – chodzi o to, by w zdjęciach makro zachować ostrość całego obiektu, a nie tylko jego części w centralnym punkcie kadru.
Przybliżenia 1x, 2x czy 4x wyglądają świetnie. Aplikacja aparatu oferuje też hybrydowy zoom do 10x, ale te zdjęcia nie są tak dobre, jak te, które zapewnia teleobiektyw. Nie mam też uwag do zdjęć wykonywanych w nocy, choć trzeba uważać na tryb nocny. Może on pomóc w uzyskaniu jaśniejszych i bardziej szczegółowych zdjęć, ale mogą trafić się też ujęcia, w których nasycenie kolorów jest zbyt mocne.
Aparat został dopracowany również w kwestii oprogramowania, dając szereg przybliżeń (W, 1x, 2x, 4x i 10x) i masę przydatnych skrótów z poziomu głównego ekranu. Nie zapomnijmy o dodatkowych cechach, wynikających ze składanej budowy. Można robić zdjęcia nie tylko z najdziwniejszych kątów, ale też przenieść interfejs z głównego ekranu na mniejszy wyświetlacz i wykorzystać główne aparaty do cykania selfików.
Wszystkie obiektywy głównego zestawu mogą nagrywać filmy w rozdzielczości do 4K przy 60 fps. Ich jakość jest raczej przeciętna, niemniej stabilizacja obrazu działa naprawdę dobrze.
Wydajność i pamięć
Mate X6 bazuje na nowym chipsecie Kirin 9020. Przygotowano go tylko w jednej konfiguracji, tj. z 12 GB pamięci RAM i 512 GB pamięci wewnętrznej. Trzeba też zwrócić uwagę na kwestię łączności – poza Chinami, w modelach sprzedawanych np. na rynkach europejskich, nie jest dostępne wsparcie dla sieci 5G. Chodzi oczywiście o kwestie amerykańskich sankcji – działają one poza Chinami i w tym przypadku w globalnej wersji Mate X6 dotyczyć będą one 5G.
W kwestii wydajności smartfonowi niewiele można zarzucić. Na co dzień interfejs i od uruchamiane na nim aplikacje działają szybko i płynnie. Jest po prostu tak, jak powinno być w smartfonie z najwyższej półki. Zwłaszcza w kwestii wielozadaniowości – to coś, z czym ten telefon radzi sobie doskonale. To nie tylko zasługa specyfikacji, ale oczywiście również pokaźnego wewnętrznego ekranu, na którym można wyświetlać równocześnie 2, a nawet 3 aplikacje.
Benchmarki ujawniają jednak, że pod względem wydajności autorski procesor Huawei odstaje od topowych obecnie konstrukcji, czyli na przykład flagowych układów Qualcomm czy Mediatek. Wyniki testów syntetycznych ujawniają, że zamontowany wewnątrz telefonu układ Kirin nie tylko osiąga słabsze wyniki (tak na poziomie Snapdragona 8 Gen 2), ale też doskwiera mu throttling. No cóż, wiemy oczywiście, dlaczego Huawei nie może korzystać z tych samych podzespołów, które konkurencja montuje w swoich flagowcach. Jak widać, mimo wysiłków Huawei, bez amerykańskich technologii trudno konkurować na tym rynku.
Oczywiście benchmarki benchmarkami, a jak to wszystko wygląda w praktyce, na co dzień? Nie zauważyłam żadnych problemów z wydajnością, nawet jeśli technicznie rzecz biorąc ten procesor jest co najmniej jedną generację za układami zasilającymi telefony korzystające z amerykańskiej myśli technologicznej. Wszystko ładowało się płynnie, przełączanie się między aplikacjami następowało bez opóźnień, aparat uruchamiał się natychmiastowo, a wszystkie elementy interfejsu działały szybko i bezbłędnie. W normalnym użytkowaniu na pewno nie odczujecie braków mocy.
Trzeba jednak zwrócić uwagę na throttling – smartfon szybko i mocno jest dławiony, uzyskując zaledwie 50% wydajności. Niemniej na co dzień nie zauważyłam opóźnień czy zacięć, a smartfon nie robił się nieprzyjemnie ciepły.
Czasy pracy i ładowanie
Huawei Mate X6 mieści baterię Si/C o pojemności 5110 mAh, której żywotność jest naprawdę przyzwoita (choć gorsza od konkurencyjnych składanych smartfonów, według analizy serwisu GSMArena). Telefon może wytrzymać cały dzień użytkowania z pewnym zapasem energii, choć oczywiście może się to różnić w zależności od tego, jak często korzystacie ze złożonego ekranu, a jak często wybieracie większy wyświetlacz. W PC Mark Battery Test smartfon uzyskiwał średnio 11,5 godziny przy na dużym ekranie
Dołączona ładowarka 66 W wystarczy, aby naładować telefon się od zera do pełna nieco ponad 45 minut. Jest też szybkie ładowanie bezprzewodowe o maksymalnej mocy 50 W. Warto zaznaczyć, że jest ono szybsze niż ładowanie Samsunga Galaxy S25 Ultra za pomocą kabla.
Specyfikacja i cena
Huawei zawsze wyceniał swoje telefony w kategorii premium, niemniej Huawei Mate X6 nie jest zatrważająco drogi. W zasadzie kosztuje tyle, co konkurencyjne modele w tej kategorii produktów. Producent wycenił go bowiem na 7999 zł.
Trzeba też zwrócić uwagę na ofertę premierową, w której przy zakupie Huawei Mate X6 dostajemy Huawei Watch GT 4 Active w prezencie (lub za złotówkę).
Konkurencja nie jest szczególnie liczna, bowiem rynek ten nie jest jeszcze przesycony, niemniej jest na nim OnePlus Open (na 8999 złotych w dniu premiery), Samsung Galaxy Z Fold 6 (także wyceniony na ok. 9 tys. złotych), Pixel 9 Pro Fold (za ok. 8,5 tys. złotych) czy Honor Magic V3 (około 7,5 tys. złotych).
Cena Huawei Mate X6, jak widać, nie jest specjalnie wyśrubowana, ale wciąż jest to jeden z najdroższych telefonów na rynku. Biorąc pod uwagę pewne kompromisy, jakie wiążą się z posiadaniem telefonu firmy Huawei w dzisiejszych czasach, może to nie zachęcić potencjalnych nabywców, poza najbardziej zagorzałymi fanami Huawei.
Co więcej, wydaje się, że dopóki ceny składanych telefonów typu fold nie spadną urządzenia te nie zyskają większej popularności w przeciwieństwie do składanych telefonów typu flip, które można dostać w naprawdę sensownych cenach (np. świetne modele Motoroli z serii razr).
Recenzja Huawei Mate X6. Podsumowanie i nasza opinia
Huawei Mate X6 to pierwszy składany smartfon, który zadebiutował na europejskich rynkach w 2025 roku. Z ceną wynoszącą niemal 8 tysięcy złotych to zdecydowanie półka premium. Odpowiada jej wygląd, jakość wykonania, fotograficzne możliwości i wrażenie, jakie sprawia recenzowany model. Jednak chiński producent pozostaje za konkurencją w kwestii wydajności procesora, musiał pozbawić urządzenie wsparcia dla 5G oraz proponuje oprogramowanie, które nie do końca przystaje do potrzeb uzależnionych od usług Google Polaków.
Pomijając te kwestie dostajemy znakomity smartfon o smukłej konstrukcji, z pokaźnym ekranem, na którym każda czynność związana z pracą i rozrywka będzie prawdziwą przyjemnością. Dodamy do tego najlepszy w swojej klasie zestaw aparatów. Tak, zdecydowanie Huawei Mate X6 to jeden z ciekawszych smartfonów, którego pewnie nie kupicie.
Źródło: własne, Huawei. Zdjęcie otwierające: Jolanta Szczepaniak / Android.com.pl
Produkt na okres testów został udostępniony przez Huawei. Dostawca nie miał wpływu na treść materiału – prezentowana opinia jest niezależnym i subiektywnym poglądem autora tekstu. Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.
Artykuł Recenzja Huawei Mate X6. Lepiej mieć rozkładany ekran, niż go nie mieć pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.