"Niezwyciężony" stawia trudne pytania i jest jeszcze lepszy w 3. sezonie – recenzja serialu Prime Video
Jeszcze większe stawki, jeszcze więcej emocji i jeszcze więcej komiksowej... The post "Niezwyciężony" stawia trudne pytania i jest jeszcze lepszy w 3. sezonie – recenzja serialu Prime Video appeared first on Serialowa.
!["Niezwyciężony" stawia trudne pytania i jest jeszcze lepszy w 3. sezonie – recenzja serialu Prime Video](https://www.serialowa.pl/wpr/wp-content/uploads/2025/02/niezwyciezony-recenzja-opinie-czolo.jpg)
Jeszcze większe stawki, jeszcze więcej emocji i jeszcze więcej komiksowej brutalności. „Niezwyciężony” wrócił i choć nie obywa się bez turbulencji, 3. sezon to naprawdę udany powrót.
„Niezwyciężony” od samego początku był serialem, którego liczne zalety nie potrafiły do końca przykryć może nie tak licznych, ale widocznych gołym okiem wad. Debiutujący dzisiaj w serwisie Prime Video 3. sezon (dostępne są już pierwsze trzy z ośmiu odcinków, widziałem przedpremierowo całość) w pewnym stopniu powtarza ten schemat, jednak trudno nie zauważyć, że twórcy uczą się na błędach, a co najważniejsze, potrafią je naprawić.
Niezwyciężony – o czym opowiada 3. sezon serialu?
Akcja nowej odsłony historii Marka (Steven Yeun) rozpoczyna się jakiś czas po wydarzeniach poprzedniego sezonu. „Jakiś” oznacza w tym przypadku okres dość długi, żeby przyrodni brat naszego bohatera, ostatnio będący fioletowym berbeciem Oliver (Christian Convery), zdążył podrosnąć o kilka lat (pamiętajcie o obcych genach) i samemu objawić supermoce. Przydadzą się, bo jak na pewno pamiętacie, nad Ziemią wisi bliskie widmo zagłady z rąk Viltrumitów, więc każda dodatkowa para superbohaterskich rąk jest na wagę złota. Mark sam wszystkiego nie ogarnie, mimo że stara się, jak może.
Starania te widać od samego początku sezonu, gdy oglądamy, jak Niezwyciężony zaczyna coraz bardziej zasługiwać na swój pseudonim. Zdeterminowany, by stawać się jeszcze silniejszym, szybszym i bardziej wytrzymałym, Mark nie ustępuje w treningu, jednocześnie kontynuując swoje codzienne zmagania ze złem całego świata. A tego nie brakuje i od razu mogę wam zdradzić, że zagrożenia, z jakimi przyjdzie się tym razem mierzyć bohaterowi, są dość zróżnicowane. Co więcej, nie ma wśród nich żadnego, które można by nazwać przewodnim dla całego sezonu.
To natomiast spora zmiana względem poprzedników, którzy owszem, też przedstawiali niejednego oponenta, ale w których z łatwością dało się wyróżnić podstawowe zagrożenie. Najnowsza seria nie ma ani swojego Omni-Mana (J.K. Simmons), ani Angstroma Levy’ego (Sterling K. Brown), co jednak wcale nie oznacza, że brakuje w niej głównego wątku. Wręcz przeciwnie, jest on bardzo wyraźny, przewija się przez cały sezon i serwuje kilka solidnych zwrotów akcji, a to wszystko pomimo swojej przyziemności. Bo umieszczając na pierwszym planie dręczące bohatera wątpliwości, „Niezwyciężony” stawia w 3. sezonie właśnie na nią.
Niezwyciężony – sezon 3 sprowadza serial na ziemię
Przyznaję, w porównaniu do ojca okazującego się okrutnym oprawcą z innej planety i podróżującego przez multiwersum z osobistą vendettą złoczyńcy, zbudowanie fabuły wokół pytania, czy da się ocalić świat, będąc jednocześnie przyzwoitym gościem, brzmi mało ekscytująco. Ale wbrew pozorom takie zejście na ziemię bardzo się „Niezwyciężonemu” przydaje. Co prawda serial już wcześniej wyróżniał się sposobem, w jakim upychał ludzkie emocje i uczucia pomiędzy fantastycznymi historiami, ale właśnie – upychał.
Tym razem nie ma o tym mowy, bo twórcy stawiają te teoretycznie banalne kwestie, jak choćby dorastanie, branie odpowiedzialności za swoje czyny, czy lęk o drugą osobę w centrum uwagi. Wcześniejsze powierzchowne podejście prędzej czy później zawsze spychało je na drugi plan, degradując do podrzędnej roli względem dynamicznej akcji, krwawej jatki i stawek rangi losów całej planety. W 3. sezonie punkt ciężkości leży zupełnie gdzie indziej, a mimo tego wcale nie miałem wrażenia, że oglądam zapychacz w oczekiwaniu na jakąś większą konfrontację.
Co więcej, choć nie brakuje w nowych odcinkach niczego, z czego „Niezwyciężony” słynął wcześniej i co czyniło go atrakcyjnym pod względem tempa, brutalności czy skali rozwałki, fabularnie mamy do czynienia z serialem głębszym, dojrzalszym i po prostu lepszym. Trochę to trwało, ale Robert Kirkman i spółka wreszcie oparli się mocniej na założeniu, że bezwzględność opowiadanej historii nie musi wcale wynikać z fizycznego okrucieństwa prezentowanego ekranie. Wręcz przeciwnie, przelewana hektolitrami krew może być tylko dodatkiem do znacznie boleśniejszych przeżyć, o czym nie tylko Mark i inni przekonają się nie raz na własnej skórze.
Niezwyciężony w 3. sezonie stawia na ludzi i ich historie
Widzowie zaś będą to oglądać z niemalejącym zaintrygowaniem, mimo że w kwestii głównych serialowych wątków 3. sezon „Niezwyciężonego” nie robi szczególnie imponujących postępów. Jasne, do każdego z nich twórcy się przynajmniej na kilka chwil odnoszą, ale o wiele więcej miejsca poświęcają ziemskiemu tu i teraz, które okazuje się nie mniej dramatyczne, za to znacznie bardziej interesujące niż sprawy wagi kosmicznej czy multiwymiarowej.
Jeśli chodzi o głównego bohatera, fabuła będzie krążyć wokół poczucia winy wywołanego atakiem furii i utratą kontroli podczas starcia z Levym. Mark będzie kwestionował swoje zachowanie, zmagając się z dziedzictwem ojca i jego rasy, jednocześnie stając w opozycji do Cecila (Walton Goggins), którego wątpliwe moralnie i etycznie podejście będzie główną osią sporu tego sezonu. Dodajmy do tego ojcowanie młodszemu bratu, który aż nazbyt ochoczo wyrywa się do walki, i rozwijającą się relację z Eve (Gillian Jacobs), a głowa młodego herosa będzie równie zajęta, co jego superbohaterskie moce.
O ile jednak w przypadku charakterologicznego rozwoju Marka absolutnie nie ma co narzekać (co innego z korespondującymi z tym zmianami wizualnymi – nowy, „dorosły” kostium bohatera jest zwyczajnie brzydki), o tyle w kwestii drugiego planu tak dobrze już nie jest. W gruncie rzeczy jedynym bohaterem, którego wątek rozwinął się w zaskakującym i satysfakcjonującym kierunku, jest… Rex (Jason Mantzoukas). Co też otarcie się o śmierć potraci zrobić z człowiekiem!
Szkoda, że w przypadku innych postaci efekty skupienia na nich uwagi oglądających nie są tak samo dobre (Cecil, którego przeszłość rzuci wątłe światło na aktualne wydarzenia) lub nie ma ich w ogóle. Widać to zwłaszcza w przypadku Debbie (Sandra Oh), której znaczenie dla historii wyraźnie spadło względem poprzedniego sezonu, ale też Eve i Olivera, którzy choć mają sporo czasu ekranowego, nijak nie funkcjonują w oderwaniu od Marka. O reszcie nawet nie wspominam, bo choć od (super)bohaterów się tu roi, mało kto posiada choćby zręby złożonego charakteru.
Niezwyciężony w 3. sezonie naprawia stare błędy
Na szczęście takie wady nie wpływają w 3. sezonie na całość tak mocno, jak do tej pory, co serial zawdzięcza w głównej mierze świetnie poprowadzonemu wątkowi głównego bohatera. Nadal tu obecne problemy w rodzaju nadmiaru postaci, traktowanych po macoszemu pobocznych historii i odwracających uwagę widza fabularnych przerywników jest o wiele łatwiej przełknąć, gdy widz ma do czego wrócić. A za sprawą Marka i odpowiedniej ilości czasu, jaki twórcy dają mu na zmierzenie się z dręczącymi go traumami, zdecydowanie ma.
Oczywiście to nie tak, że „Niezwyciężony” stał się w stu procentach poważnym dramatem. Możecie być spokojni o to, że w 3. sezonie dostaniecie wszystko to, za co pokochaliście wcześniej ten serial, a nawet jeszcze więcej. Będą zwariowani superbohaterowie i przerysowane czarne charaktery. Nie zabraknie szalonej akcji, krwi i fruwających na wszystkie strony ludzkich wnętrzności. Wrócą ulubieni bohaterowie, pojawią się całkiem nowi (usłyszeć będzie można m.in. głosy dobrze znanego duetu z „Breaking Bad”), a wyobraźnia twórców w kreatywnym przerabianiu gatunkowych schematów wejdzie na jeszcze wyższy poziom. Krótko mówiąc – zabawa nadal będzie przednia… choć nie zawsze.
Konsekwencją tego, że serial rzeczywiście dojrzewa wraz ze swoim bohaterem, będzie bowiem momentami nieprzyjemna emocjonalna wiarygodność. Bywały w tym sezonie chwile, gdy patrząc, jak twórcy przeczołgiwali Marka nie tylko fizycznie (to już przerabialiśmy), ale też psychicznie, miałem ochotę odwrócić wzrok od ekranu. Ostatecznie jednak takie podejście się opłaca, bo czyni ekranowe postaci bardziej ludzkimi i zbliża ich do widzów, co dotąd było dla „Niezwyciężonego” nieosiągalne. Tym razem się udało i to nie tylko w przypadku głównego bohatera, więc ostrzegam, że najbliższe tygodnie (na szczęście bez przerwy w środku sezonu) mogą przynieść wam niekiedy ciężkie, ale satysfakcjonujące przeżycia.
Niezwyciężony – nowe odcinki w czwartki na Prime Video
The post "Niezwyciężony" stawia trudne pytania i jest jeszcze lepszy w 3. sezonie – recenzja serialu Prime Video appeared first on Serialowa.