Czy Dallas Mavericks zwariowali pozbywając się Luki Doncica

A wiecie, w ostatni piątek pojechałem popatrzeć jak koledzy radzą sobie w meczu ligi amatorskiej. Chyba źle trafiłem akurat, bo bardzo niewprawnie im to szło. Wiecie jak to jest, przypadkowa grupa ludzi przyjechała, zawsze inny zestaw. Chłopy po czterdziestce w jednym zespole z dwudziestolatkami, zawodnicy różnych prędkości, tempa i doświadczenia. Niewiele im się kleiło, bo […]

Lut 3, 2025 - 12:14
 0
Czy Dallas Mavericks zwariowali pozbywając się Luki Doncica

A wiecie, w ostatni piątek pojechałem popatrzeć jak koledzy radzą sobie w meczu ligi amatorskiej. Chyba źle trafiłem akurat, bo bardzo niewprawnie im to szło. Wiecie jak to jest, przypadkowa grupa ludzi przyjechała, zawsze inny zestaw. Chłopy po czterdziestce w jednym zespole z dwudziestolatkami, zawodnicy różnych prędkości, tempa i doświadczenia. Niewiele im się kleiło, bo pod presją przeciwnika za każdym razem wkradała się panika i dochodziło do tego, że starsi gracze nie nadążali na połowę ataku, bo akcja już szła w drugą stronę itd. 

Widząc to nie mogłem się powstrzymać, pomyślałem siedząc na ławce rezerwowych, że coś im zaproponuję, może jaką zasłonę chociaż wysokiemu od pleców, bez piłki. Była przerwa, wytłumaczyłem, powiedziałem co każdy ma zrobić i zobaczmy co z tego wyjdzie. Taki ze mnie trener od siedmiu boleści, hehe. Dobra lecą! Jest akcja. Mówię, ok Tomek teraz zasłona. Ten patrzy na mnie i… nic. Nie rusza się. Patrzy dalej na boisko, znów na mnie, po czym idzie do rogu i tam zostaje. Nie wiem czy się obraził, specjalnie małego wyłożył, a może nic nie zrozumiał?

Macham ręką, to bez sensu, grajcie. Tyle, że Tomek po meczu wyraźnie próbuje zmiarkować czy jestem zły, czy mam jakieś pretensje. Uśmiecham się, bo chłopak fajny, przyszedł się poruszać, o co tu się spinać, to nawet nie moja drużyna. Ten wyraźnie się rozluźnia widząc moją pozytywną reakcję, wyraźnie mu ulżyło. Wnioski możemy sobie wyciągać, każdy swoje, hehe.  

Co próbuję powiedzieć? Że koszykówka to gra organizacji, współpracy wielu ludzi. Są na świecie wybitni zdobywacze punktów, fenomenalni atleci, gracze zadaniowi, ale każdy koszykówkę rozumie na innym poziomie i na inny sposób. 

Skoro naszym celem jest wygrać, to ktoś tym dysonansem, tymi różnicami musi zarządzać, pokleić to jakoś, mieć chociaż pomysł. Na każdym poziomie współzawodnictwa, ba w każdej PRACY, różni ludzie wydatkują energię, a jeszcze częściej zagryzają zęby, przełykają ślinę, która zatrzymuje się czasem w gardle. To jest profesjonalizm, który też ma czasem swoje granice, ale o tym innym razem. 

Ktoś nad tym zbiorem ciał i umysłów musi panować, na poziomie zawodowym każdy szczebel organizacji ma wręcz swoje mierniki pracy i jeśli np. trener nie potrafi nakłonić, spowodować żeby Tomek, Jeremy czy inny Zion postawił zasłonę w czasie i miejscu, która została przez tegoż trenera ustalona, to w co my gramy? 

Idźmy dalej i wyżej, jeżeli szef kadr, czy innym generalny menedżer nie potrafią skłonić, przekonać, a następnie wyegzekwować odpowiednich nawyków żywieniowych u zawodnika, to w co my gramy? 

Niektóre raporty mówią, że kontuzjowany od Bożego Narodzenia 25-letni Luka Doncic waży już w granicach 120 kilogramów. Nie daję temu wiary, ale hej! W każdej plotce jest ziarno prawdy, a naciągnięta łydka raczej nie sprzyja pracy wydolnościowej. 

Jeśli natomiast zerkniemy na 22 rozegrane przez Słoweńca mecze w tym (2024/2025) sezonie, wyłoni się obraz gościa „nieprzygotowanego” a co za tym idzie, niekoniecznie zaangażowanego. Po czym to poznać? Co powiecie na drastyczne obniżenie odsetka rzutów wolnych, liczby wjazdów podkoszowych, czyli ofensywnej agresji, gry na kontakcie, wszystkiego tego, z czego zasłynął i co robi tak znakomicie. 

Ruchu bez piłki także było/ jest znacznie mniej, aż 64% zdobytych punktów to akcje NIEasystowane przez nikogo, izolowane (wzrost o osiem punktów procentowych), to tańce z piłką w okolicach szczytu boiska. Nie idę dalej, uwierzcie na słowo, że cały szereg zaawansowanych statystyk świadczy o formie Doncica, która była/jest daleka od optymalnej, a w szczególności u gościa w jego wieku! Popatrzcie tylko: 

Mavs płacą grube siano, więc dlaczego kolejny raz muszą patrzeć jak ich (były już) franchise-player próbuje nabierać formy w trakcie sezonu? Forma, która w obliczu (nieszczęśliwej) kontuzji nigdy nie zostanie zbudowana, a w playoffs, mimo całego kunsztu po prostu zabraknie zdrowia. 

Pamiętacie filmik, na którym szefostwo klubu (konkretnie Michael Finley) wyjmuje puszkę piwa z rąk Słoweńca po tym jak drużyna awansowała do NBA Finals?


Spoko ziomek, należało mu się? A pewnie, ale niech to robi w domu, z dala od kamer. Skoro nie potrafi powstrzymać się od piwka przed kamerami, to jak to wygląda za kulisami? Innym razem Luka widziany był z papieroskiem w buzi. Myślicie, że nie próbowali do niego dotrzeć? A może gwiazdor od lat pacholęcych, młodziak zarabiający w jeden dzień ich miesięczną wypłatę, u progu super maksymalnego kontraktu wartego 345 milionów dolarów, nie miał w ogóle ochoty z nimi gadać? Przecież był / jest nietykalny! 

Może więc postawiono na uzdrowienie organizacji Mavs oraz jej profesjonalizację? Luka dotąd był nietykalny, stąpał jak w tej piosence Fisza „30 centymetrów ponad chodnikami”. Mavs pokazali mu, że nietykalny nie jest. Może to i dobrze, co? Jeszcze raz, ktoś na tym musi łapę trzymać, bo inaczej wspólny cel się rozpada, a wszelkie wysiłki pozostałych tracą sens, jak z tą zasłoną Tomka.

Poza wszystkim, oni naprawdę wierzą, że z Davisem sięgną po mistrzowski tytuł. A Wy jak uważacie? Pozdrawiam serdecznie, b